Według badań opinii publicznej ponad 90 % Polek i Polaków nie ma zaufania do polityków. Ponad 50 % obywateli posiadających prawa wyborcze głównie tym uzasadnia niechęć do udziału w wyborach.
Często słyszymy takie słowa : „nie będę głosował na skorumpowanych polityków”, „ oni niczym się nie różnią – wszyscy chcą tylko dorwać się do koryta”, „ politycy dorabiają się kosztem obywateli”, „ władza demoralizuje”. Te i podobne opinie o politykach są powszechne i głęboko utrwalone w głowach Polaków. Jak to wpływa na demokrację?
Fatalnie. Pokazały to, między innymi, ostatnie wybory parlamentarne. Frekwencja była tak niska, że większość parlamentarną zdobyła partia, którą poparło zaledwie 18 % uprawnionych do głosowania wyborców. A większość Polaków rezygnuje z przywileju wybierania władzy, której podlega.
Sam jestem od wielu lat zaangażowany politycznie w ruchu pozarządowym, ale też w partii. Jestem jednym z założycieli i członkiem partii „Zieloni”.
Ze stereotypami na temat polityków zetknąłem się od samego początku mojej politycznej drogi. Niektórzy nawet twierdzili, że bardzo zmieniłem się, kiedy zasiadłem w parlamencie i, że władza przewróciła mi w głowie. Z takimi i podobnymi opiniami trudno walczyć. Ci, co tak myślą, zawsze znajdą jakieś powody, żeby swoje przekonania i uprzedzenia utwierdzić.
Problem jest bardziej ogólny, dotyczy nie tylko mojej osoby lecz wszystkich aktywnych polityków. Uprzedzenia i stereotypy, które nas dotykają, w moim przekonaniu są szkodliwe. Mają bowiem moc sprawczą. Im gorszą opinię o politykach ma społeczeństwo, tym gorszych polityków wybiera. Bo który ze szlachetnych i bezinteresownych działaczy społecznych zechciałaby przyłączyć się do tej skorumpowanej w domyśle bandy? Kto z mających złą o politykach opinię chciałby w ogóle na nich głosować? W państwie, w którym przeważają takie przekonania, będą one miały coraz większe pokrycie w politycznej rzeczywistości. Twierdzenie, że polityka jest zła, jest więc samo-potwierdzającą się hipotezą.
Niechęć do polityki i polityków nie omija także środowiska działaczy ekologicznych. Czy to wzmacnia nasz ruch, czy raczej osłabia? Czy w ogóle można prowadzić działalność ekologiczną w oderwaniu od polityki?
Rzucam te pytania nie bez powodu. W ubiegłym roku skrytykowany zostałem za min. rzekome prowadzenie politycznej agitacji na forum Polskiego Alarmu Smogowego. Z tym zarzutem spotkałem się po zamieszczeniu informacji o konferencji partii Zielonych na temat konieczności transformacji energetycznej w Polsce. Uważałem, że temat konferencji bezpośrednio dotyczy działalności Alarmów Smogowych w całym kraju. Niektórym jednak bardziej rzuciła się w oczy nazwa partii „Zieloni” niż postulowana przez moją partię konieczność transformacji energetycznej.
Jest to jeden z wielu przykładów rozpraszania społecznej energii w kierunku politycznego sporu. Zjawisko w naszym kraju jest powszechne. Mam wrażenie, że zarówno apolityczni działacze jak i politycy, rządzący i opozycjoniści oraz zwolennicy jednych i drugich – wszyscy bardziej angażują się we wzajemną krytykę niż w rozwiązywanie palących problemów. A jednym z owych palących problemów jest palenie węglem i drewnem w piecach – kopciuchach.
W odróżnieniu od apolitycznych, „czystych” działaczy nie łudzę się, że ekologię można od polityki oderwać. Politycy bez względu na to, czy im ufamy czy nie, wciąż mają decydujący wpływ na wszystkie niemal dziedziny naszego życia, także na skład powietrza, którym oddychamy. Wielu z tych, którzy od polityki szlachetnie stronią, bezwiednie służy konserwowaniu złych rozwiązań.
Niektórzy od polityki odcinają się pozornie. Nie popierają słusznych nawet w ich mniemaniu inicjatyw tylko z tej przyczyny, że pochodzą od partii przez nich nie lubianej.
Czy na tym polega szlachetna apolityczność? Ja widzę w tym raczej polityczne uprzedzenie.
Dobrze rozumiem, że w gronie ekologów są różnice światopoglądowe. Kto chce, niech o tym dyskutuje. Z reguły takie dysputy są nierozstrzygalne. Chciałbym, żebyśmy umieli działać dla wspólnego dobra nie blokując się wzajemnie z powodu różnic światopoglądowo-politycznych.
Jako aktywny, zielony polityk pozwolę sobie na kilka słów o aktywności mojej partii. Dla jednych będzie to neutralna informacja, dla innych - nachalna agitacja. Nie będę się przed tym zarzutem nerwowo uchylał.
Zieloni, nie tylko w Polsce, są jedyną partią, która ochronę naturalnego środowiska zalicza do politycznych priorytetów. Nagłaśniamy sprawę braku strategii energetycznej i klimatycznej dla naszego kraju. Opublikowaliśmy stanowisko naszej partii „Transformacja energetyczna racją stanu Polski” https://www.facebook.com/partiazieloni/photos/a.348895927694.156620.48391402694/10154898846057695/?type=3&theater
Polscy Zieloni zajmują się tym od czasu zawiązywania partii w 2003 r, a tacy jak ja, zieloni działacze, znacznie dłużej - od lat 70- tych ubiegłego wieku. Żadna inna partia w Polsce tak zdecydowanie nie stawia tego problemu. Tylko Zieloni wśród partii politycznych mieli i mają odwagę mówić wprost, że POLSKI WĘGLOWY KRÓL JEST NAGI.
Obecny rząd długo odwracał się od naszych postulatów dokładnie w przeciwną stronę. PiS do dzisiaj stawia na piedestale, wręcz sakralizuje węgiel, który tworzy smog. Mimo to, pod presją rozwijającego się ruchu Alarmów Smogowych oraz mediów rząd podejmuje pewne działania na rzecz poprawy jakości powietrza. Nie są to jeszcze kroki tak dynamiczne i odważne, jakbyśmy chcieli.
2017 roku rząd obiecał realizację 14-stu punktów antysmogowego programu. Do tej pory zrealizowano zaledwie 3 z nich, a i te tylko częściowo. Ostatnio nawet neutralny NIK- oceniając brak rozporządzenia o jakości paliw w sektorze komunalno-bytowym - zarzucił rządowi, iż wspiera lobby węglowe a nie zdrowie Polaków. Chociaż obiektywnie PiS robi więcej niż poprzednie rządy, to daleko nam jeszcze do realnej i odczuwalnej zmiany stanu powietrza. Znacząca poprawa wymaga bardziej zdecydowanych politycznych decyzji.
Przekonany jestem, że stereotypy na temat polityki i polityków są szkodliwe dla wszystkich obywateli i ogólnie dla demokracji. Zniechęcają zarówno potencjalnych, dobrych kandydatów do władz jak i rzesze wyborców. Owe stereotypy mogą też działać hamująco na wiele dobrych inicjatyw, które nie zyskują poparcia tylko z tego powodu, że firmowane są przez tę a nie inną partię.
Czy zaangażowany obywatel, pozostający członkiem partii politycznej jest gorszym obywatelem od tak samo zaangażowanego, lecz programowo apolitycznego? Ani gorszym, ani lepszym nie jest. Ale ma większe szanse wpływu na rzeczywistość.
Dlatego Zieloni startują w wyborach do sejmików samorządowych. Po raz pierwszy wystawiamy liczne grono kandydatów do władz lokalnych. Sejmiki mają bezpośredni wpływ na jakość powietrza w województwach i gminach. Tu przyjmuje się i wdraża uchwały antysmogowe, tu realizuje się konkretne programy ochrony powietrza i tu trzeba sensownie wykorzystywać unijne fundusze i środki własne.
https://partiazieloni.pl/
Radosław Gawlik
Zielony polityk
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) listopad 2024 |
Powstrzymajmy czarne piątki |
Obywatelskie społeczności energetyczne |
COP29: Cel finansowy zbyt niski, ale transformacji nie (...) |
Decybele Przyszłości |
Rzeka betonu nikogo przed powodzią nie uratuje |
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) 10.2024 |
prof. Jan Popczyk: Trzy fale elektroprosumeryzmu |
Jean Gadrey: Pogodzić przemysł z przyrodą |
Jak wyłączyć ziemię z obwodu łowieckiego i zakazać (...) |
Bez mokradeł nie zatrzymamy klimatycznej katastrofy |
Zielony Ład dla Polski [rozmowa] |
We Can't Undo This |
Robi się naprawdę gorąco |