GMO. Warzywa i polityka
BARTNIK, PANKOWSKA, SONNINO, JAGIEŁŁO
Szanowni Państwo,
czy to jeden z ostatnich sezonów ogórkowych, gdy żaden ogórek nie jest jeszcze organizmem modyfikowanym genetycznie? A może w obliczu wzmagającej się krytyki GMO, dalej będziemy jeść „tradycyjne” pomidory, papryki, sałaty? Tylko co właściwie znaczy warzywa i owoce „tradycyjne” i czy kiedykolwiek takie jedliśmy?
Sprawa GMO ściśle wiąże się ze strachem przed nieznanym. Zastanawiamy się, czy najgroźniejszy jest wpływ genetycznie modyfikowanych – a więc naznaczonych ingerencją ludzką – organizmów na środowisko naturalne, czy też potencjalnie groźny wpływ dotyczy samego organizmu człowieka. A może największe obawy powinniśmy mieć o wpływ GMO na globalną ekonomię polityczną i rynki w krajach rozwijających się? Bo przecież wymiar polityczny GMO jest obecny nieustannie. I to do tego stopnia, że jeden z parlamentarzystów europejskich zagroził właśnie nieposłuszeństwem obywatelskim wobec zmian w produkcji kukurydzy.
Uporządkujmy fakty. Z perspektywy biologicznej, organizmy modyfikowane genetycznie to tylko część ogromnego działu, jakim są genetyka i biotechnologia. Obejmują nie tylko rośliny, lecz także modyfikowane zwierzęta, grzyby i bakterie. Pewnie wielu z nas zainteresuje, że dotychczasowe odkrycia biotechnologii zdołały już przynieść wiele korzystnych rozwiązań: produkcję skuteczniejszych i bezpieczniejszych szczepionek, insuliny ludzkiej zamiast zwierzęcej, czy choćby hormonu wzrostu. Podejście naukowe daje nam jednak tylko rozwiązanie technologiczne, pomija natomiast kontekst, w jakim zostanie ono użyte. Ważne pytanie, to czy możliwe jest mówienie o GMO w oderwaniu od jego (już mającego miejsce) realnego wykorzystania.
Na ten aspekt zwracają uwagę ruchy ekologiczne, rolnicze i społeczne walczące z GMO. Niekoniecznie kwestionują przy tym etyczny czy ekologiczny wymiar modyfikacji. Podkreślają rolę wielkich koncernów monopolizujących rynek nasion modyfikowanych oraz specjalnie dostosowanych do tego pestycydów. Z jednej strony zarzucają przemysłowi związanemu z GMO wyzysk rolników na całym świecie, a zwłaszcza w krajach rozwijających się. Z drugiej stanowczo walczą ze szkodami, jakie plantacje roślin modyfikowanych genetycznie, stosowane na nich środki chemiczne oraz sposób ich hodowli przynoszą środowisku.
Polska niesłusznie plasuje się na marginesie tego sporu. Warto zapytać, czego zwiastunem jest tak naprawdę GMO dla zwykłego obywatela?
Organizmów modyfikowanych genetycznie broni Ewa Bartnik, jedna z pionierek inżynierii genetycznej w Polsce. Jej zdaniem wygraną dzisiejszego GMO jest bezpieczeństwo, precyzja, a także przewidywalność konsekwencji wszelkich dzisiejszych manipulacji na genach. Jednocześnie przyznaje ona, że szerszy kontekst ekonomiczny i ekologiczny każe dostrzegać realne zagrożenia związane z GMO.
Co do jednoznacznej oceny GMO nie mogą zgodzić się ekonomiści. Nie jest wcale pewne, że wpłyną one na większą wydajność upraw, ponadto monopol na rośliny poddane inżynierii genetycznej mają wielkie koncerny, które bronią tylko swoich interesów. Z drugiej strony nie można lekceważyć korzyści, jakie mogą przynieść uprawy GMO zarówno dla krajów uprzemysłowionych, jak i dla tych rozwijających się. Pisze o tym Kate Pankowska z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej.
Z kolei Andrea Sonnino z Food and Agriculture Organisation (Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa) wskazuje, że stosowane dziś GMO są przede wszystkim dostosowane do rynków i warunków uprawy krajów rozwiniętych. „Niewiele roślin GMO jest dostosowanych do trudnych warunków krajów rozwijających się – twierdzi Sonnino. – Z tropikalnym klimatem, rolnictwem zdominowanym przez małe farmy oraz niską mechanizacją, ta część świata nie skorzystała do tej pory z upraw modyfikowanych genetycznie”.
Już niedługo, jako komentarz nadzwyczajny, ukaże się wywiad z Katarzyną Jagiełło, działaczką Greenpeace. Wbrew pozorom ta zdecydowana przeciwniczka modyfikowanych upraw gotowa jest zgodzić się w wielu punktach z tezami profesor biologii, Ewą Bartnik. Jagiełło nie chce protestować przeciwko GMO jako technologii stosowanej przez dzisiejszą biologię. Obawia się jedynie efektów, jakie mogą pojawić się po uwolnieniu tych organizmów do środowiska naturalnego.
Zapraszamy do lektury,