Elektrownia Opole a sprawa polska (opolska)?
Mikrostudium przypadku
Władze Elektrowni Opole świadome, że mamy zapotrzebowanie na energię elektryczną, postanowiły wybudować duże, nowe dwa bloki opalane węglem. Przygotowania i tworzenie projektów trwały kilka lat. Organizacje ekologiczne skarżyły decyzje środowiskowe, zarzucając negatywny wpływ tej inwestycji powodującej wzrost emisji rtęci ze spalania węgla na zdrowie mieszkańców i przyrodę, a także niezgodność z aktualną polityką ochrony klimatu (na podstawie unijnej dyrektywy o wychwytywaniu i zatłaczaniu CO2). Ostatecznie jednak przegrały sprawy w sądzie. W konsekwencji, gdy wszystko, łącznie z wybraniem wykonawców w przetargu, było gotowe do rozpoczęcia budowy, właściciel (największy państwowy koncern energetyczny PGE) oświadczył, że odstępuje od przedsięwzięcia ze względów ekonomicznych.
Dla większości było to duże zaskoczenie. W województwie opolskim wielu polityków, działaczy i przedstawicieli mediów zgodnie protestowało i wzywało władze centralne do zmiany sytuacji. Choć premier oświadczył, że nie będzie podważał decyzji samodzielnych władz spółki, presja nie ustała. Redaktor naczelny lokalnej Gazety Wyborczej rozpoczął zbieranie podpisów popierających budowę nowych bloków Elektrowni Opole. Odwołuje się on także do głośnej, zakończonej sukcesem akcji obrony województwa opolskiego podczas przeprowadzanej reformy administracyjnej kraju. Podnosi argumenty, że dla województwa opolskiego rozbudowa elektrowni do kwestia być albo nie być. Lokalni politycy, rektorzy wyższych uczelni również opowiadają się jednoznacznie za rozpoczęciem inwestycji. Wszyscy zgodnie uważają, że jest to jedyna szansa rozwoju dla regionu.
Tymi zagadnieniami jednak zajęli się również ekolodzy i lokalni Zieloni, którzy w maju 2013 wraz ze związkami zawodowymi zorganizowali na Uniwersytecie Opolskim panel dyskusyjny pod hasłem: Zielone miejsca pracy na Opolszczyźnie jako alternatywa dla rozwoju regionu po decyzji PGE o niebudowaniu nowych bloków Elektrowni Opole? Zieloni i ekolodzy wskazują na szanse, jakie pojawiają się przed mieszkańcami województwa w związku z odejściem od węglowej energetyki. Prezentują następujące trendy europejskie w omawianym obszarze:
w 2011 roku 71% zainstalowanych w UE mocy stanowiły odnawialne źródła energii (OZE)
jedyna oddana ostatnio elektrownia węglowa funkcjonuje w Neurath, w Niemczech; wszystkie inne inwestycje oparte na górnictwie węglowym to projekty rozpoczęte przed 2008r.
gaz i OZE wypierają węgiel już od wielu lat
Wszystko wskazuje na to, że decydenci z PGE, oderwawszy się od polskiej polityki pro-węglowej, podejmując decyzję o losie inwestycji w elektrowni zapoznali się z tymi statystykami i trendami.
Przedstawiciele partii Zieloni podczas panelu dyskusyjnego wykazali, że w Niemczech (kraju będącym liderem transformacji energetycznej w świecie) sektor OZE zatrudnia ponad 400 tys. osób, a sektor energii konwencjonalnej, w tym węglowej, zaledwie ok. 170 tys. Natomiast Polska według unijnej statystyki opracowanej w 2012r. w sektorze zielonej energetyki zatrudniała 36 tys. ludzi, Szwecja 55 tys., Hiszpania 80 tys., a Francja 178 tysięcy. Istnieją zatem potężne rezerwy miejsc pracy. Odwołana inwestycja w Opolu zatrudniałaby maksymalnie kilka tysięcy ludzi w trakcie budowy oraz w późniejszym okresie.
Gazeta Wyborcza w prowadzonej cały czas kampanii na rzecz zmiany decyzji przez rząd (choć to nie rząd ją podejmował?!) i wszczęcia rozbudowy elektrowni, prezentuje jednostronne argumenty popierające inicjatywę, a także wylicza jedynie te osoby, które w wyniku zaniechania budowy tracą wiele. Gazeta Wyborcza przywołuje przykład właścicieli nieruchomości usytuowanych przy elektrowni, którzy zarejestrowali działalność hotelarską bądź rozbudowywali swoje domy, licząc na czynsze od pracowników budowy. Prezentowana jest tutaj typowa, nieskomplikowana i bardzo czytelna argumentacja, że inwestycja da miejsca pracy nie tylko przy samej budowie elektrowni, ale też przyniesie możliwość rozwoju mieszkańcom z okolicy. Należy zatem zadać pytanie, dlaczego w takim razie PGE, powołując się właśnie na kwestie ekonomiczne, zrezygnowała z budowy? Dla lokalnych działaczy sytuacja jest jednak bardzo prosta: „My swoje wiemy. Mieliśmy mieć nowe miejsce pracy, dochody. Możliwości te zostały nam zabrane. Młodzi ludzie emigrują. Trzeba wywierać presję na rządzie, aby przywrócić inwestycję.”
Od zwykłego właściciela hoteliku nie musimy wymagać znajomości trendów energetyki europejskiej, polityki ochrony klimatu czy konieczności redukcji gazów cieplarnianych. Ale czy nie powinniśmy już tego wymagać od redaktora naczelnego Gazety Wyborczej oraz innych opiniotwórczych osób Opolszczyzny z tytułami profesorskimi? Obecnie dominuje: wzajemne schlebianie, jednostronne kształtowanie przekonań, utwierdzanie się w swoich racjach, odrzucanie opinii innych, niepublikowanie odmiennych zdań, przemilczanie wątpliwości i argumentów przeciwników inwestycji. Nie są to zapewne standardy rzetelnej debaty, która powinna odbyć się, aby przygotować nas wszystkich na nadchodzący czas – na przyszłość, w której nie będzie miejsca na opartą na węglu nową elektrownię w Opolu.
Myślę, że ci jednostronnie myślący dziennikarze, politycy i naukowcy wyrządzają krzywdę swojemu województwu i jego mieszkańcom. Nie warto żyć w cieniu jednej inwestycji, od której rzekomo zależy przyszłość. A taki obraz jest obecnie przedstawiany mieszkańcom Opolszczyzny. Każdy monopol, dotyczący także samego procesu myślowego, jest szkodliwy.
Mój wywód nie oznacza braku zrozumienia dla problematycznej sytuacji, w której znika z rynku choćby nawet część potencjalnej sumy 11 mld zł (tyle miała kosztować inwestycja). Lokalni politycy mogą i powinni zabiegać o kompensatę od państwa za tę sytuację, jaką stworzyła państwowa spółka PGE. Okazje do takiej kompensaty się nadarzają. Przygotowywany jest m.in. Regionalny Program Operacyjny z unijnymi środkami na lata 2014-2020. Minimum 6% funduszy ma być skierowane nie na sektor węglowy(!), a właśnie na zieloną energetykę. Ekolodzy, ale także duże firmy konsultingowe, zwracają uwagę, że program oszczędzania energii i budowy prosumenckich, mikro- OZE (tzn. instalacji montowanych u osób będących producentami i konsumentami energii jednocześnie) mają szanse na największy przyrost miejsc pracy.
Czy jest ktoś na Opolszczyźnie, kto przerwie to kurczowe trzymanie się przestarzałego sposobu myślenia i powie dość? Energetyka węglowa w Europie XXI w. nie ma przyszłości. Budujmy swoją specjalizację na prosumentach, OZE i efektywności energetycznej. Zwiększmy poziom wsparcia dla tego typu przedsięwzięć z 6% do 20 czy nawet 30 %. Taka decyzja powinna być podjęta na poziomie województwa. Mamy unijne środki, domagajmy się wsparcia z Wojewódzkiego i Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Budujmy specjalizację województwa opartą na innowacjach – nowoczesnej energetyce odnawialnej i rozproszonej. Wykorzystajmy atut Opolszczyzny, tzn. znaczną mniejszość niemiecką w celu rozwinięcia współpracy w tym obszarze z przodującymi Niemcami.
Dyrektor na Europę Środkowo-Wschodnią Europejskiej Fundacji Klimatycznej podczas wspomnianego już panelu dyskusyjnego, a także w mediach opolskich zadeklarował wsparcie przygotowania programu transformacji województwa na zielone miejsca pracy, także w energetyce. W przyszłości bowiem także obecnie działające bloki Elektrowni Opole, zostaną zamknięte. W oparciu o węgiel musimy zbudować nową energetykę. Ale czy są do tego odważni partnerzy na Opolszczyźnie?
Radosław Gawlik
Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA
Partia Zieloni
Opublikowano też w internetowym wydaniu "Przegladu Komunalnego"