Sposób |
na życie |
A szkoda, bo przecież każdy z nas ich szuka. Mając w sobie naturalną ciekawość świata, gdy podróżujemy czy często zmieniamy miejsce zamieszkania, szukając "wysp" innych, ciekawszych, szczęśliwszych, kierujemy się zasadą : "wszędzie lepiej, gdzie nas nie ma". Nie przebywamy na co dzień w miejscach permanentnego szczęścia, ale istnieje "ścieżka szczęśliwości", "miejsce czystych myśli" - Ananda Marga. Ananda Marga (a dokładnie : Ananda Putta Bhumi) to położone w Głębocku k/ Karpacza, blisko 50-cio hektarowe, gospodarstwo ekologiczne. Usytuowane u podnóża Karkonoszy, w miejscu na tyle jeszcze "czystym ekologicznie", by uzyskać atest "Ekolandu", istnieje od 1990 roku. Uprawiane są tu zboża i warzywa, owoce (ogromne pole aronii) - oczywiście metodami ekologicznymi, a do mieszkańców farmy należą krowy, psy, ulokowane w ulach pszczoły i ... jogini czyli margowie. Ananda Marga jest stowarzyszeniem założonym w Indiach w 1955 r. , a mającym swoje siedziby na całym świecie. Źródłem utrzymania są głównie dotacje. Jej członkowie, praktykujący jogę i medytację, kierują się ideologią neohumanizmu. W przeciwieństwie do tradycyjnego humanizmu, który sprowadzał się do pozbawionego duchowości myślenia ludzi wyłącznie o człowieku , w bardzo przyziemnych kategoriach, neohumanizm polega na objęciu troską wszystkich stworzeń. Bo przecież, jak twierdzą członkowie ruchu, " nie można myśleć o poprawieniu sytuacji na świecie, ekologicznej czy każdej innej, jeśli nie zmienimy najpierw siebie. I nie możemy czekać, aż będziemy doskonali, by budować doskonały świat." Jest to koncepcja szczególnego bycia w świecie - doskonalenia poprzez medytację, która jest w stanie wnieść w nasze życie całkiem nowe wartości oraz poprzez pomoc całemu stworzeniu. W ich strojach dominuje kolor pomarańczowy, ponieważ pomarańczowy oznacza służbę. A oni są po to, by służyć innym. Kiedy przed kilku latu pierwszy raz odwiedziłam tą farmę, przyjeżdżając na organizowany corocznie w czasie wakacji Festiwal Ekologiii Neohumanistycznej, wszystko było dla mnie egzotyczne. Migały przed oczami pomarańczowe stroje "bardziej wtajemniczonych" - dadów, mieszały się języki przyjeżdżających z całego świata gości festiwalowych. Były tu zarówno rodziny z małymi dziećmi, "alternatywna młodzież", pracownicy naukowi, szukające sensacji media czy okoliczni - zaintrygowani, aczkolwiek nastawieni przyjaźnie - mieszkańcy. Chociaż głębsze praktyki duchowe były dla mnie czymś zupełnie obcym, atmosfera tego miejsca zafascynowała mnie, sprawiając, iż poczułam się jak " u siebie". I od początku urzekły mnie kłębiąca się w ludziach pozytywna energia oraz spokój - ten dookoła i ten "w środku". Festiwal odbywa się po to, by łączyć przyjeżdżających tu, tak bardzo odmiennych, ludzi i pomóc im w życiu w zgodzie z samym sobą i przyrodą, od której jesteśmy uzależnieni. Jednak nie jest to zwyczajna eko - farma i, jak twierdzą organizatorzy, dziesiątego już w tym roku, festiwalu, nie ma tutaj tego, co można odnaleźć w innych tego typu miejscach oraz wśród członków ruchów ekologicznych. "Nie ma tu new age'owego podejścia do życia, bardzo szeroko rozumianej wolności, ekologicznych narkotyków, obyczajowości rodem z lat 60-tych, wolnych związków." Panuje tu pewna dyscyplina, której przestrzegają nie tylko mieszkający tu jogini, ale wszyscy odwiedzający to miejsce. Dlatego nie spożywa się tu mięsa ani alkoholu, co dotyczy także turystów przyjeżdżających na farmę poza festiwalem i korzystających z oferowanych usług ekoagroturystycznych. A odwiedzić to miejsce jest naprawdę warto, nawet jeśli nie odczuwamy potrzeby zagłębiania się w jakąkolwiek "duchowość". Warto przyjechać tu chociażby po to, by odpocząć od wielkomiejskiego zgiełku i podpatrzeć jak inni realizują swój pomysł na życie - życie zgodne z Naturą, w którym, np. w postaci pieca do wypieku własnego pieczywa czy kompostowej ... toalety, tradycyjne techniki współistnieją obok nowoczesnych technologii. Ekologiczna farma w Głębocku ciągle rozwija się. Marzeniem jej mieszkańców jest, by w przyszłości stała się ona samowystarczalna, a np. istniejąca tu w wielkiej kuchni mini-piekarnia czy planowany zakład przetwórczy dawały miejsca pracy dla okolicznych bezrobotnych. Planowane jest także ekologiczne przedszkole oraz duże centrum medytacyjne, jak i otwarcie kliniki medycyny alternatywnej. Pomysłodawcy są dobrej myśli, ponieważ polityka państwa zmienia się i w tym roku gospodarstwa ekologiczne ponownie dostaną dotacje, natomiast wykorzystanie możliwości, jakie daje prawo do zrzeszania się, być może pozwoli na założenie spółdzielni rolniczej, produkującej żywność metodami naturalnymi. Już w tej chwili prowadzona jest tu działalność edukacyjna, odbywają się seminaria, a w czasie wakacyjnych festiwali przewija się czasami nawet kilkuset uczestników. Poza wakacjami gospodarstwo to tętni swoim życiem, zbliżonym do życia na wsi. Całością zarządza jeden z dadów - dada Vanditananda - hindus, lekarz homeopata, służący pomocą medyczną wszystkim potrzebującym. Zimą, gdy wielu sympatyków Ananda Margi wyjeżdża do Indii, pomaga mu grupka wolontariuszy. Dada całkiem dobrze mówi po polsku (zna także angielski i 14 języków azjatyckich), a to, czym może się poszczycić to niebywałe zdolności kulinarne. Ogromną sławę zdobyła już jego wegetariańska pizza na cieście z pełnoziarnistej mąki oraz bezjajeczne ciasto z ... marchewką. Kierując się przy zbiorach kalendarzem biodynamicznym dada wie, kiedy najlepiej zbierać z pola warzywa i kiedy rozpocząć przygotowywanie przetworów na zimę. Swoją wiedzą chętnie dzieli się z innymi, zwłaszcza podczas festiwalu, kiedy to w ramach zajęć warsztatowych i wykładów prowadzonych przez prelegentów z różnych krajów można dowiedzieć się czegoś np. o uprawach organicznych, rolnictwie biodynamicznym, medycynie holistycznej, hodowli pszczół czy ekologii wewnętrznej. Taki festiwal to także okazja do wzięcia lekcji jogi, origami, nauki tańców ludowych, Tai-chi czy Aikido - sztuki samoobrony (nie-walki), traktowanej jako jedna z dróg samodoskonalenia. Takich dróg jest wiele, tak jak wiele jest sposobów na życie. Sposób praktykowany przez twórców farmy w Głębocku i równocześnie motto każdego festiwalu mieści się w jednym zdaniu : " Uzdrów siebie, uzdrów Ziemię". Gdy ekologiczny styl życia wydaje się być jedyną drogą na przetrwanie - jest to ich sposób na szczęście. Katarzyna Głowacka
|