POD ZIELONYM

SZTANDAREM

W ostatnich latach kształtuje się zainteresowanie "wiejską ekologią". Popularnością cieszy się rolnictwo przyjazne środowisku i konsumentowi ("zdrowa żywność") i ekoturystyka na obszarach wiejskich, docenia się wartości życia na prowincji i pracy na roli. W powszechnej świadomości zaczyna funkcjonować rozumienie zależności między ekspansją rolnictwa "przemysłowego" (wielkoareałowe, silnie nawożone monokulturowe uprawy) a niszczeniem ekosystemu, między wielkomiejską egzystencją a zanikiem wrażliwości na piękno przyrody, między coraz większym stechnicyzowaniem i zurbanizowaniem życia a chorobami cywilizacyjnymi i patologiami.

Dlatego też w ruchu ekologicznym rośnie popularność problematyki wiejskiej, a w ruchu ludowym - ekologicznej. Wbrew pozorom nie jest to jednak zjawisko nowe. Związki między ruchem ludowym a postawą ochroniarską mają długą historię, sięgającą pierwszych dekad naszego stulecia. Ruchem społecznym łączącym uznanie wartości wsi z problematyką ekologiczną był środkowoeuropejski agraryzm.

Agraryzm to doktryna powstała na przełomie XIX i XX w. w Europie Środkowej: w Czechosłowacji, Bułgarii, Rumunii, Jugosławii oraz - w drugiej i trzeciej dekadzie - w Polsce. To właśnie w naszym kraju agraryzm przybrał najpełniejszą i najbardziej oryginalną postać. Jego najbardziej wyrazistą formą był tzw. agraryzm wiciowy, czyli powstały w Związku Młodzieży Wiejskiej RP "Wici". Zręby polskiego agraryzmu ukształtowali przede wszystkim Józef Niećko, Stanisław Miłkowski i Ignacy Solarz; głównymi ośrodkami organizacyjnymi tego środowiska były Warszawa i Kraków, a pismami w których propagowano ideały agraryzmu m.in. "Młoda Myśl Ludowa", "Znicz", "Wici", "Zielony Sztandar".

Agraryzm zasadzał się na przekonaniu o ogromnej wartości kultury ludowej, uprawy roli i życia wiejskiego. Osobowość mieszkańca wsi kształtowały trzy czynniki: praca na roli w ciągłej styczności z siłami przyrody, samodzielne prowadzenie gospodarstwa oraz egzystencja wśród ludzi o podobnym stylu życia. W efekcie chłopi stanowili warstwę cechującą się szczególnie cennymi przymiotami: zrozumieniem istoty przyrody i szacunkiem wobec jej praw, indywidualnością i samodzielnością, solidarnością grupową i poczuciem współodpowiedzialności za los innych, pracowitością, niechęcią wobec pochopnych i nieprzemyślanych posunięć. Także wieś jako układ społeczny charakteryzowała się wartościowymi cechami. Zdobywanie środków do życia opierało się wyłącznie o własną pracę - wg agrarystów to najbardziej uczciwa forma własności i dochodu, gdyż nie odbywa się kosztem innych. Silnie rozwinięta była u chłopów odpowiedzialność za dobro wspólne, a kondycję całej zbiorowości stawiano wyżej niż interes jednostek. Od tych postaw zdarzały się odstępstwa, głównie na skutek ekspansji etosu wielkomiejskiego. Miejskie ideały, zwłaszcza związane z gospodarką kapitalistyczną i uznaniem zysku jako wartości najważniejszej, oddziaływały negatywnie na kondycję wiejskich wspólnot. W ich następstwie lekceważy się przyrodę, powstają formy własności oparte na wyzysku, egoizm zwycięża poczucie wspólnoty. Na mentalność mieszkańców wsi negatywny wpływ miał także wielowiekowy ucisk pańszczyźniany. W efekcie kondycja wsi odbiegała od ideału - konieczne były zatem daleko posunięte zmiany.

Agraryści uważali, że kultura ludowa winna stać się podstawą etosu narodowego, a nawet ogólnoludzkiego. Pozwoliłoby to zażegnać kryzys kulturowy i społeczny epoki industrialnej. Szacunek dla przyrody, utrzymywanie się z pracy własnych rąk, solidarność międzyludzka - to cechy mające stać się podstawą nowego społeczeństwa. W sferze gospodarki postulowano zastąpienie kapitalizmu systemem ekonomicznym opartym na rodzinnych gospodarstwach rolnych, dobrowolnej spółdzielczości i własności samorządowej. Poprzez edukację zamierzano upowszechnić wartości kultury ludowej i myśli humanistycznej. W ich wizji Polska miała być krajem z systemem własności pozbawionym znamion wyzysku, opartym o samorządność obywatelską, z etosem kulturowym bazującym na wartościach kultury ludowej.

Wspomniane przekonanie o szczególnej osobowości chłopa, ukształtowanej m.in. przez pracę na roli i bytowanie w ciągłej styczności z siłami przyrody, stało się fundamentem ekologicznej postawy agrarystów. Ich zdaniem życie w otoczeniu fauny i flory wpływa nader dodatnio na człowieka, pozwala zrozumieć rytm natury - i dostosować się do niego. Oczywiście, człowiek przyrodę przekształca, jednak w przypadku chłopa mamy do czynienia nie z próbą podporządkowania sobie natury, lecz z harmonijną współpracą z nią. Podczas pracy na roli rodzi się szczególny stosunek do przyrody, traktowanej jako żywicielka, dawczyni środków niezbędnych do życia. Rolnik potrafi uszanować przyrodzone właściwości natury, zrozumieć zależności między własnym działaniem a zmianami w łonie ekosystemu. W efekcie mamy szczególne i niespotykane u innych warstw poczucie głębokiego związku z przyrodą. Nie jest to sztuczne i obłudne zachwycanie się nieskażoną przyrodą, typowe dla ludzi z miasta. Chłop ingeruje w przyrodę, całe jego życie jest jej przekształcaniem - jednakowoż zna granice, jakich nie można przekroczyć. Tadeusz Chrobak w pracy "Filozoficzne przesłanki agraryzmu" omawiając koncepcję Ignacego Solarza stwierdza: "Ludzie żyjący na wsi dążą do wytworzenia harmonii między światem przyrodniczym, ziemią-matką a sobą". Zaś działacz agrarystyczny Jerzy Kuncewicz pisał w artykule "Ideologia ludowa a rzeczywistość": "Rolnik nie tyle włada nad przyrodą, ile współdziała z nią".

Związek chłopa z przyrodą ma charakter nieomal mistyczny. Spędzając życie pośród pól, łąk i lasów, odczuwa głęboki i nierozerwalny związek z przyrodą. Solarz w artykule "Wzajemne wpływy cywilizacyjne miasta i wsi" pisał: "Ziemia, będąc wsi matką karmiącą, przywiązała ją mocno do siebie, a potężna, mądra przyroda przypominała ludziom wsi wielką ich zależność od siebie, od Boga". Na łamach "Wici" pisano: "Musimy czuć tajemnego ducha ziemi, wody i słońca - z duchem onym w jedności żyć, z nim się zespolić". Ten związek z przyrodą jest dla człowieka niezwykle korzystny, można rzec nawet, iż bytowanie takie jest optymalne dla rodzaju ludzkiego, zapewnia równowagę psychiczną i dobrą kondycję fizyczną. Stanisław Miłkowski w artykule "Agraryzm jako ideologia wsi i Polski" pisał: "Tylko osobista praca na ziemi, na wolnym powietrzu i słońcu stwarza warunki do normalnego i harmonijnego rozwoju indywidualnych wartości fizycznych i moralnych człowieka. Okazuje się, że ziemia nie tylko dostarcza ludzkości środków żywnościowych, ale jedynie ona stwarza normalne i przyrodzone warunki do bytowania gromad ludzkich". Takie przekonanie o dobroczynnym wpływie obcowania z przyrodą determinowało krytykę postaw, które zasadzały się na porzuceniu pracy na roli, odseparowaniu od sił natury. Najbardziej zaś sprzyjały temu procesy industrializacyjne i urbanizacyjne. Ekspansja przemysłu i związany z nią rozwój miast, były traktowane przez agrarystów jako tendencje ze wszech miar negatywne.

Miasta traktowali jako przeciwieństwo wsi. Wynikało to z odseparowania w nich człowieka od sił przyrody. Miłkowski w rozprawie "Agraryzm jako forma przebudowy ustroju społecznego" pisał o mieście: "To sztuczne skupisko ludzi, oderwanych od natury /.../ staje się źródłem wynaturzania się człowieka". W innym miejscu dodawał: "Miasto jako sztuczne siedlisko /.../ degeneruje człowieka fizycznie i moralnie, zabija w nim siły twórcze, mechanizuje go. /.../ Oderwanie człowieka od łona natury i przerzucenie go na bruk miejski jest równoznaczne z pozbawieniem go dopływu żywotnych soków, które człowiek czerpie w bezpośrednim współżyciu z przyrodą. Tak, jak roślina wyrwana z ziemi ginie szybko - to samo dzieje się i z człowiekiem/.../". Solarz na opisanie różnicy między życiem na wsi i w skupiskach miejskich ukuł dwa terminy: "cywilizacja Słońca" (wieś) i "cywilizacja zegarka" (miasto). Tadeusz Chrobak omawiając koncepcje Kuncewicza stwierdza: "/.../uważa, że przyczyna niezadowolenia jednostki związana jest z zerwaniem bezpośrednich związków społeczeństwa zurbanizowanego z przyrodą. Pozbawiona ona została/.../ możliwości odkrycia sensu życia, który zawarty jest w nieskończoności świata. /.../Współczesny świat społeczności globalnej zorganizowanej na zasadach mechanistycznych redukuje, rozbija i deprecjonuje człowieka". Miłkowski w "Walce o nową Polskę" pisał: "Urbanizacja /.../ dała człowiekowi komfort życiowy, zewnętrzny blichtr, dała mu formę, ale nie dała mu głębszej treści. W kalejdoskopie zmiennych wrażeń, szybko przemijających sensacji, wtłoczony między martwe mury, ogłuszony hałasem huczącego miasta - człowiek coraz trudniej odnajduje cel i sens swojego życia".

Szczególnie niekorzystny wpływ na człowieka mają miasta epoki industrialnej, których rozwój poddany jest logice przemysłowej ekspansji. Współczesne ośrodki miejskie separują człowieka od przyrody, a egzystencja w nich jest niezgodna z naturalnym porządkiem. W wyniku ekspansji technicznych wynalazków człowiek staje się jedynie dodatkiem do maszyny, także czas wolny spędza w przestrzeni stechnicyzowanej do granic możliwości. W otoczeniu niemal pozbawionym przyrody zatraca wrażliwość na istotę natury, jawi mu się ona jako wroga, pozbawiona znaczenia i będąca obiektem podboju.

Agraryści nie negowali konieczności rozwoju technologicznego. Wiele wynalazków ma charakter pozytywny i umożliwia eliminację dotychczasowych bolączek. W "Agraryzmie jako formie przebudowy ustroju społecznego" Miłkowski pisał: "Nie chodzi tutaj o głoszenie hasła powrotu do natury i wyrzeczenia się najnowszych zdobyczy kultury. To byłoby i nierealne i niecelowe". Zwracali jednak uwagę na szkodliwość bezgranicznej wiary w postęp technologiczny jako lekarstwo na wszelkie bolączki. Anna Golec w pracy "Agrarystyczne koncepcje gospodarcze" stwierdza: "Agraryzm głosił potrzebę zachowania równowagi duchowej, którą zapewnia człowiekowi współpraca z przyrodą. Nie oznaczało to negacji postępu technicznego, ale było wyrazem troski o stan psychiczny jednostek i całego społeczeństwa". Natomiast Tadeusz Chrobak ujmuje tę kwestię następująco: "Agraryści doceniali osiągnięcia techniczne, lecz równocześnie bardzo wyraźnie stwierdzali, że w świecie przyrody funkcjonują prawa, których nie może naruszać postęp techniczny. /.../ Co więcej, agraryści wskazywali na zagrożenia moralności wiążące się z przesadnym kultem postępu technicznego". Sądzili, że wraz z postępem technologicznym nie idzie w parze poprawa stosunków międzyludzkich - a często dzieje się wręcz przeciwnie. Dla nich zaś istotą człowieczeństwa był rozwój duchowy, i to jemu właśnie należało podporządkować postęp technologiczny, nie zaś odwrotnie. Rozwój technologiczny musi być poddany kontroli, tak by przyniósł polepszenie całokształtu życia jednostkowego i zbiorowego, nie zaś przyczyniały się do jego degeneracji.

Agraryzm nie poprzestawał na ogólnej wizji z zaakcentowanym stanowiskiem antyurbanizacyjnym i antyindustrialnym, lecz wskazał na konkretne sposoby ograniczenia negatywnych zjawisk. Przede wszystkim miały być to zmiany polityki przestrzennej i organizacji produkcji. Jednym z głównych postulatów była tzw. reagraryzacja kraju. Ich zdaniem, gospodarka opierać się powinna o sektor rolniczy. W tym celu należy dążyć do równowagi między rozwojem przemysłu i rolnictwa. Włodzimierz Mich w artykule "Agraryzm - ideologia ziemiańska?" pisze: "Względy społeczne skłaniały agrarystów do wniosku, iż Polska powinna pozostać krajem agrarnym opartym na rolnictwie i przetwórstwie produktów rolnych. Przemysł byłby drugorzędną gałęzią produkcji". Priorytetowe traktowanie rolnictwa i reformy tego sektora, pozwolą w przyszłości odbudować jego silną pozycję i związać z uprawą ziemi większość ludności. Nie chodziło przy tym jedynie o rozwój rolnictwa, lecz o przeniesienie punktu ciężkości rozwoju na wieś i do niewielkich ośrodków miejskich. Dokonać się to miało poprzez sprawiedliwy rozdział środków między centrum a peryferie, co w praktyce oznaczało m.in. przeniesienie na prowincję części instytucji centralnych, decentralizację przemysłu, tworzenie na wsi miejsc pracy nie związanych bezpośrednio z uprawą roli itp. Wiesław Piątkowski w pracy "Myśl agrarystyczna Stanisława Miłkowskiego" stwierdza, że teoretyk agraryzmu "pragnie, aby Polska podejmując działania /.../ przebudowy swojej struktury gospodarczej, uniknęła negatywnych skutków procesów urbanizacyjnych, jakich doświadczyły kraje zachodniej Europy. W tym sensie perspektywę rozwoju gospodarczego Polski wiąże /.../ z problematyką ekologiczną w skali światowej".

Nurt ten zasadzał się na przekonaniu o konieczność powstrzymania nadmiernej urbanizacji i industrializacji. Miłkowski pisał: "Agraryzm jest/.../ protestem przeciwko zbytniej urbanizacji społeczeństwa, a więc odrywaniu go od ziemi. Jest kierunkiem, który /.../ przeciwstawia się koncentracji ludności w miastach i nie tylko ludności, ale również dóbr materialnych, kulturalnych itp.". Dlatego też, oprócz konieczności powstrzymania migracji do miast w poszukiwaniu pracy poprzez stworzenie godziwych warunków życia na wsi (reforma rolna, spółdzielczość umożliwiająca opłacalność produkcji, dostęp do instytucji i dóbr kulturalnych), przystosowania samego przemysłu do "człowieczej skali" (decentralizacja produkcji, równomierne rozmieszczenie przedsiębiorstw niektórych branż), proponowali przekształcenie miast, tak by w większym stopniu wiązały ludzi z przyrodą. Miłkowski pisał: "Pracownik umysłowy, robotnik fabryczny, rzemieślnik, mający koło swojego domu chociażby tylko mały ogródek, który sam uprawia - oto stan do którego winniśmy dążyć". Anna Golec komentując te pomysły stwierdza: "Takie posunięcia miały zapobiegać procesom tworzenia się wyodrębnionych skupisk ludzi oderwanych od ziemi". Zamierzano przekształcać aglomeracje wg projektu tzw. miast-ogrodów autorstwa Anglika Edwarda Howarda. Działania te pozwoliłyby na - mówiąc słowami Solarza - "schłopienie miast", czyli częściową odbudowę zerwanych więzi z przyrodą, "powrót do natury" bez porzucania dorobku kulturowego (normy, wartości, instytucje) i technologicznego.

Agraryści mieli też inne pomysły o charakterze proekologicznym. Należały do nich m.in. postulaty ostrożnego gospodarowania surowcami naturalnymi (zwłaszcza nieodnawialnymi), uwzględnienie specyfiki przyrodniczej przy określaniu form rozwoju danej okolicy, ochrona cennych obszarów przyrodniczych przed eksploatacją. Podobnie jak wcześniejsze postulaty, także i te były implikowane przez fundamentalne założenie myśli agrarystycznej - o niezwykle istotnym znaczeniu przyrody, konieczność szacunku dla tego, co jest jednym z największych skarbów, z którymi obcuje człowiek.

Przyglądając się dorobkowi agrarystów dostrzegamy wiele zbieżności z myślą ekologiczną. Nie ma znaczących różnic między postulatami tego środowiska a wskazaniami najbardziej twórczych myślicieli podejmujących problematykę degradacji przyrody i jej skutków. Wydaje się zatem, że zasygnalizowana w tytule niniejszych rozważań zbieżność między "zielonym sztandarem" ludowców a "Zielonymi" nie jest przypadkowa. Ruch ekologiczny powinien czerpać z dorobku agrarystów, tym bardziej, że wraz z dalszym rozwojem urbanizacji i industrializacji na przestrzeni ostatniego półwiecza, wiele postulatów agrarystycznych stało się jeszcze bardziej zasadnymi. Oczywiście, dzisiaj nie ma już takiej wsi jak dawniej, gdyż na skutek "myślenia przemysłowego" (jak zwali je agraryści) negatywne zmiany w mentalności mieszkańców obszarów wiejskich są daleko bardziej posunięte niż w pierwszej połowie naszego stulecia. Nie zmienia to faktu, że ludowcy trafnie rozpoznali najważniejsze następstwa industrializacji i urbanizacji oraz zaproponowali warte uwagi sposoby zaradzenia im.

Pole orze...

[ << poprzednia ] [ strona główna ] [ następna >> ]