Wegetarianizmto nie tylko dietaZ Juliet Gellatley i Tonym Wardle rozmawia Katarzyna Głowacka - Juliet, jesteś wegetarianką; znam Cię właściwie tylko z Twoich książek. Powiedz coś o swoich zainteresowaniach, które ukształtowały Twój wegetarianizm i sprawiły, że stał się on stylem życia. - Juliet: Już jako dziecko byłam szczególnie wrażliwa na cierpienie zwierząt i opiekowałam się nimi. Przynosiłam często do domu chore zwierzęta, co wywoływało protesty mojej mamy. Wtedy jeszcze nie byłam świadoma okrucieństwa, jakie wiąże się z chowem przemysłowym i zabijaniem zwierząt. Kiedy miałam 15 lat, odwiedziłam farmę zwierząt i zobaczyłam tam świnie stłoczone w bardzo małych klatkach, bez żadnej ściółki, bez możliwości poruszania się. Dla mnie to był szok. Wcześniej zupełnie nie miałam pojęcia, że w ten sposób hoduje się zwierzęta. Tak jak wielu z nas, nie zastanawiałam się nad tym, a słysząc czasami o okrucieństwie wobec zabijanych zwierząt nie wiązałam tego ze sprzedawaniem mięsa w sklepach. Kiedy moim przemyśleniom zaczęła towarzyszyć chęć zrobienia czegoś konkretnego dla poprawienia losu tych zwierząt, przestałam jeść mięso. Sześć lat temu założyłam Vivę!, by zachęcić innych do wegetarianizmu. - Ta decyzja wpłynęła znacząco na Twoje życie.
- Juliet: Oczywiście, należy pamiętać, że wegetarianizm to nie tylko dieta. To styl życia. Ignorując prawa natury, niszczymy samych siebie. Kiedy odrzucamy spożywanie mięsa, stajemy się bardziej świadomi pewnych zjawisk. Szeroko otwierają nam się oczy i już dłużej nie możemy się oszukiwać, udając, że nie widzimy tego cierpienia albo że ono nie istnieje. Jest to bardzo ważna decyzja. Natychmiast zauważymy jej efekty - żyjąc w zgodzie z własnym sumieniem poczujemy się lepiej nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. - Ale jest to dopiero pierwszy krok. - Juliet: Wielu wegetarian poprzestaje na nim i nadal żywi się np. w McDonald'sie. Ja nie zjadłabym tam posiłku, bo mam świadomość, jak destrukcyjny wpływ wywiera ta korporacja na środowisko naturalne, ale
absolutnie nie krytykuję i nie oceniam jadających tam wegetarian. Nawet jeśli ludzie zostają wegetarianami tylko dlatego, że jest to modne, to mimo wszystko postrzegam to jako wielką szansę na zmianę sposobu myślenia. - Czy w obliczu macdonaldyzacji społeczeństwa jest to mniejsze zło ? - Tony: Dla mnie wegetarianizm to przede wszystkim droga rozwoju i liczy się nawet najmniejszy krok na niej. Dlatego trzeba mówić o tym, że zmiana sposobu odżywiania jest konieczna dla ratowania naszej planety. - Juliet: Następnym krokiem jest zrozumienie głębszych problemów naszego świata. W Wielkiej Brytanii wielu ludzi zaczyna od zmiany diety z powodów zdrowotnych. Niektórzy poprzestają na tym, lecz są i tacy, którzy stają się wegetarianami i zasilają szeregi Vivy!.
- Jak wyjaśnić zależność między wegetarianizmem a troską o środowisko naturalne? - Juliet: Jest nas na Ziemi coraz więcej i każdy musi coś jeść. Co roku zabija się 43 miliardy zwierząt, lecz mimo to na świecie ludzie wciąż głodują. Dla wyprodukowania kilograma białka zwierzęcego potrzebujemy 10 kilogramów białka roślinnego. Wyjaławiamy potężne połacie ziemi, by hodować zwierzęta, zamiast uprawiać na nich rośliny, którymi można by wykarmić dziesięciokrotnie więcej ludzi. Jest to przecież nieekonomiczne. Nie mamy wystarczającej ilości ziemi, by ten system mógł dalej się rozwijać. Na cele chowu przemysłowego zwierząt i uprawy roślin na pasze dla nich zużywamy ogromne ilości wody, dlatego brakuje jej w krajach Trzeciego Świata. - Tony: Aktualnie tylko trzy procent wody, którą mamy, to woda pitna. Według statystyk dla wyprodukowania 1 funta (0,45 kilograma) wołowiny potrzebujemy 5 tysięcy galonów (22500 litrów) wody. - Jest to zamknięte koło... - Juliet: Przemysłowy chów zwierząt wiąże się z zagładą lasów. Są one wycinane, by uzyskać nowe tereny pod uprawę roślin na paszę dla zwierząt. - Tony: Z raportu Organizacji Narodów Zjednoczonych wynika, że największe problemy współczesnego świata to: deficyt wody pitnej, nadmierna eksploatacja mórz i oceanów w celu połowu ryb, wycinanie lasów na ogromną skalę, pustynnienie coraz większych obszarów oraz zanieczyszczenia chemiczne. Źródłem większości tych problemów jest produkcja mięsa metodą chowu przemysłowego. - Czy wegetarianizm może nas uchronić przed katastrofą ekologiczną? - Juliet: Ekologia to współistnienie ludzi, zwierząt i roślin. To stan równowagi, w którym wszystkie żywe istoty żyją obok siebie, nie szkodząc sobie nawzajem. Ludzie w jednej chwili zdołali zniszczyć równowagę natury trwającą od kilku milionów lat. Wiele gatunków zwierząt przestaje istnieć przez nasz konsumpcjonizm. - Czym właściwie jest Viva!? - Tony: Viva! to organizacja, która działa w Wielkiej Brytanii w 1994 r. Mamy swój oddział w Stanach Zjednoczonych i od niedawna w Polsce. W Wielkiej Brytanii jesteśmy już bardzo znani. Odnieśliśmy sporo sukcesów - m.in. udało nam się powstrzymać sprzedaż mięsa dzikich zwierząt, takich jak strusie czy kangury, we wszystkich supermarketach w naszym kraju oraz zmniejszyć sprzedaż wieprzowiny o 10 proc. Swoją działalnością próbujemy udowodnić, że dieta wegetariańska jest jedynym sposobem na przetrwanie życia na Ziemi. - Wielu ludzi deklaruje się jako przyjaciele zwierząt, ale nie widzi nic złego w jedzeniu ich. - Juliet: Jednym z celów Vivy! jest zdemaskowanie tej hipokryzji. W naszym społeczeństwie głęboko zakorzeniona jest pozorna miłość do zwierząt, która nie przeszkadza ich zjadać. W Wielkiej Brytanii jeszcze dziesięć lat temu
- Zaprzestanie jedzenia mięsa nawet przez jedną osobę nie jest bez znaczenia. Dlaczego decyzja jednostki jest tak ważna? - Juliet: Podam przykład. Coraz więcej ludzi sprzeciwia się obecnie napływowi na rynek produktów genetycznie modyfikowanych, przez co właściciele angielskich supermarketów są zmuszeni sprowadzać dla nich żywność niemodyfikowaną. Chociaż jest to głos grupki ludzi, jest on słyszalny i rząd musi się z nim liczyć. Viva! chce dawać ludziom siłę i wiarę, że także jako jednostki mogą mieć wpływ na otaczającą ich rzeczywistość. Przeprowadzane przez nas akcje udowodniły, że głos każdego z nas jest ważny i możemy wiele zmienić wierząc we własne siły.
- Oby nigdy tej wiary nie zabrakło. Serdecznie dziękuję Wam za rozmowę. |