Ekowioski

Zjawisko tworzenia proekologicznych wspólnot przez lata ewoluowało w różnych kierunkach i przyjmowało różne formy pokazując, że alternatywny styl życia nie musi wiązać się jedynie z komunami tymczasowo zamieszkującymi opuszczone budynki, egzystującymi z dnia na dzień bez żadnego głębszego celu, czy też z ciągłym ruchem dookoła globu w poszukiwaniu "tego czegoś". Ekowioski i podobne inicjatywy organizowane zarówno na głuchej prowincji, jak i na obrzeżach wielkich metropolii, stały się po części synonimem wolności, rozumianej jako możliwość świadomego wyboru życia bezpośrednio związanego z ziemią, środowiskiem naturalnym i samym człowiekiem. Co ważniejsze: ekowioski stworzyły sposoby realizowania kompleksowych programów szeroko pojętego ekorozwoju, gdzie przeplatają się zarówno społeczne, ekologiczne, jak i kulturowe aspekty życia. GEN (Globalna Sieć Wiosek Ekologicznych) zrzeszająca ekowioski i informująca o podobnych inicjatywach istniejących na całym świecie, zwięźle definiuje te zjawiska jako "miejskie lub wiejskie wspólnoty", które starają się żyć w sposób zintegrowany z naturą, "gwarantując istnienie wszelkim formom życia na ziemi." Alternatywne sposoby budowania domów, prowadzenie organicznych gospodarstw, produkcja zdrowej żywności, pozyskiwanie alternatywnych źródeł energii i próby utylizacji ścieków - to najważniejsze aspekty szerokiej działalności ekowiosek i innych podobnych inicjatyw na świecie.

Ekowioski łączą społeczne, ekologiczne
i kulturowe aspekty życia.

W związku z tym, że miejsca te tworzą ludzie, którzy różnią się od siebie, tak jak różni się klimat, historia i geografia tych miejsc, każda z ekoosad - czy jest to typowa ekowioska, czy też tylko projekt - posiada inną specyfikę. Niemniej jednak większość z nich wydaje się zmierzać w jednym kierunku, jakim jest zrównoważony rozwój - szukanie naturalnych źródeł energii lub uprawa roślin i hodowla zwierząt bez niszczenia środowiska naturalnego. Ponadto niektóre z nich prowadzą działalność artystyczną i edukacyjną w formie imprez kulturalnych, warsztatów, rzemiosła artystycznego itd. Do najprężniej funkcjonujących ekowiosek należą: Findhorn w Szkocji (przedstawiona w Kropli nr 3-4 2001/02), Tamera, niemiecki projekt w Portugalii i wiele innych, o których można przeczytać w Directory of Eco-villages in Europe autorstwa Barbro Grindheim'a i Declan Kennedy'iego (wydanej przez GEN). Pod szerokim pojęciem ekowiosek kryją się także projekty takie, jak WWOOF (Willing Workers On Organic Farms), gdzie wolontariusze z całego świata mogą pomagać w pracy na gospodarstwach organicznych w zamian za wyżywienie i zakwaterowanie. Uczestnicy tego projektu uczą się, jak ekologicznie uprawiać rośliny i hodować zwierzęta. Ponadto Dąbrówka i Wolimierz - dwie inicjatywy alternatywnego życia na polskiej wsi - choć nie są typowymi ekowioskami należą również do ruchu ekowiosek i GEN-u. Podczas zbierania informacji do niniejszego artykułu miałam okazję rozmawiać z Nicole Grospierre-Słomińską - jedną z mieszkanek Dąbrówki, założycielką Stowarzyszenia Ekologicznego "Dla Ziemi" stanowiącego część sieci WAS (Wiejskie Alternatywne Społeczności), członkinią zarządu GEN-u, a także koordynatorką wielu projektów kulturalnych i edukacyjnych na Lubelszczyźnie, z Darkiem Lechem - aktorem współdziałającym z teatrem Klinika Lalek działającym w Wolimierzu oraz obserwatorem procesów zachodzących we wspólnocie wolimierskiej, a także ze Stefanem Kingiem - podróżnikiem z Anglii, który w zeszłym roku odwiedził kilka społeczności proekologicznych w Hiszpanii i w Londynie.

na polskim gruncie

Dąbrówka pod Lublinem i Wolimierz w Górach Izerskich to dwa najbardziej znane miejsca w Polsce, gdzie grupa ludzi z miasta próbuje realizować swój alternatywny styl życia na wsi. Oprócz tych dwóch ośrodków, istnieje w Polsce jeszcze około dziesięciu gospodarstw wiejskich lub podobnych inicjatyw prowadzonych przez wspólnoty bądź indywidualne osoby (np. ECEAT, Grzybów - stowarzyszenie Ziarno, Lepkowscy na Mazurach). Z rozmowy, jaką przeprowadziłam z Nicole dowiedziałam się, dlaczego istniejące inicjatywy wiejskie w Polsce podejmowane przez ludzi z miast, choć zaliczane są do ruchu ekowiosek i należą do GEN-u, nie są typowymi ekowioskami. Na przykładzie Dąbrówki Nicole tłumaczy: Mamy swoje domy, gospodarstwa, mieszkamy w obrębie kilku wsi. Mamy też osobne finanse, sami martwimy się o swoją sytuację ekonomiczną, ale współdziałamy na wielu płaszczyznach (muzyka to nasz wspólny mianownik, w Wolimierzu jest to teatr). Łączą nas wspólne zainteresowania: z jednej strony umiłowanie wiejskiego spokoju, z drugiej - wspólnej zabawy. Ale funkcjonujemy poza wszelkimi strukturami (może z wyjątkiem niewielkich stowarzyszeń, które nie obejmują jednak całych społeczności). Inaczej wygląda sytuacja, gdy mieszkasz w typowej ekowiosce. Nie musisz martwić się o opał na zimę, o comiesięczne opłaty, o forsę na naukę swoich dzieci czy wyjazd wakacyjny. Pracujesz na rzecz wspólnoty, dokładasz do niej tyle, ile jesteś w stanie zapracować, masz co miesiąc pieniądze na własne drobne wydatki, a wszystkie nadwyżki są inwestowane dla wspólnego dobra.

Choć sama polska wieś ze swoim ekologicznym rolnictwem, kompostami itd. wydaje się idealnym miejscem do tworzenia ekoosad z intencją, problemem są jak zwykle pieniądze i sposób utrzymania się z pracy na wsi. Prowadzenie samowystarczalnych, ekologicznych gospodarstw, funkcjonujących w myśl zasad zrównoważonego rozwoju, jest niezmiernie trudne. Choć są miejsca w których się to udało, liczba ograniczeń czekających na ekoosadników, którzy produkują organiczną żywność, jak atesty i pozwolenia na sprzedaż, szukanie rynków zbytu i wysiłek włożony w sam proces jej produkcji, okazują się często niewspółmierne do zysków. W przypadku Wolimierza, gdzie klimat górski skraca okres wegetacji roślin, jeszcze trudniej o sukcesy na tym polu - jak twierdzi Darek. Brak realnego wsparcia ze strony gminy utrudniły wdrażanie programów ekologicznych, takich jak elektrownia wiatrowa czy produkcja naturalnej żywności. Automatycznie rodzi się pytanie: dlaczego pasja nie może wiązać się z godziwym zarobkiem? Zwłaszcza, że pieniądze w wypadku takich wspólnot jak Dąbrówka czy Wolimierz mogą być przeznaczone na dalsze artystyczne i proekologiczne projekty w regionie.

Choć sposób zarobkowania wydaje się utrudniony na wsi, to istniejące w Polsce wspólnoty szukają nowych rozwiązań i możliwości. Między innymi należą do nich: produkcja afrykańskich bębnów w Dąbrówce, znanych już na całym świecie, sprzedaż wyrobów rzemiosła artystycznego i ceramiki, organizowanie warsztatów, imprez lub wycieczek dla grup z miasta, a także prowadzenie gospodarstw agroturystycznych. Obecnie, oprócz kulturalnych i artystycznych projektów, które zarówno w Wolimierzu jak i Dąbrówce rozwijają się pomyślnie, jedną z działalności nowych ekoosadników jest promowanie nowego modelu rodziny i edukacja młodego pokolenia. W Dąbrówce jeden z wielu programów edukacyjnych to międzynarodowe wymiany młodzieżowe i próby integracji dzieci i młodzieży wiejskiej z ich rówieśnikami z WAS-u poprzez wspólne zajęcia wakacyjne. Natomiast sama Nicole udziela prywatnych lekcji francuskiego ponad 30 uczniom, co na wiejską gminę liczącą 600 mieszkańców - jak mówi - jest ewenementem.

Jak twierdzi Nicole, jednym z najważniejszych aspektów funkcjonowania podobnych społeczności na polskich wsiach jest rozwijanie kontaktów z najbliższymi sąsiadami. Według niej jest to jedna z zasadniczych różnic zachodzących pomiędzy ekowioskami w innych krajach Europy Zachodniej, a naszymi rodzimymi inicjatywami czy tymi na wschodzie Europy i Afryce. Większość osad na zachodzie Europy nie potrzebuje sąsiedzkiej integracji, ponieważ często ich sąsiedzi pracują w miastach i nie są tak bardzo związani ze swoją ziemią, jak polscy rolnicy. Polska wieś, jak mówi Darek, często jest zasiedziała, a mentalność społeczności wiejskich - konserwatywna. To doświadczenie jest chyba wspólne dla Dąbrówki i Wolimierza, gdyż zarówno Nicole na wschodzie, jak i Darek na zachodzie w tej kwestii zdają się mówić jednym głosem. Nicole dodaje, że czasami potrzeba aż trzech pokoleń, aby społeczność nowych ekoosadników została zaakceptowana w danej wsi. Zanim jednak do tego dojdzie - mówi Nicole - trzeba dużo cierpliwości, umiejętnego słuchania i szacunku ze strony osadników w kontaktach z sąsiadami. Wieś to nie tylko drzewa, kwiatki i łąki, ale także ludzie, którzy są integralną częścią tego krajobrazu.

Ekoosadnicy spod Lublina.

Sam krajobraz wiejski w pewnym stopniu ulega zmianie pod wpływem działalności nowych ekoosadników. Choć samej Nicole nie udało się zmienić charakteru praktyk rolniczych sąsiadów z lokalnej społeczności, to zna ona kilka miejsc w których się to powiodło tak jak na przykład w Grzybowie czy inicjatywie ECEAT. Aby przekonać ludzi, że ekologiczne rolnictwo jest opłacalne - tłumaczy Nicole - trzeba je najpierw takim uczynić, pokazać, jak można żyć i uprawiać rośliny organicznie i mieć z tego pieniądze. A to jest trudne nawet dla samych najbardziej zainteresowanych - ekoosadników. Na początku trzeba polepszyć sytuację ekonomiczną ludzi na wsi - dodaje - a dopiero później próbować budować ekowioski. W Wolimierzu aktywność proekologiczna społeczności wyraża się w stylu życia i akcjach protestacyjnych przeciwko działalności kopalni bazaltu w Rębiszowie, powodującej nadmierną eksploatację Gór Izerskich. Wpływ nowych osadników na życie zasiedziałych mieszkańców - mówi Darek - objawia się tu głównie... bioróżnorodnością w zakresie myśli, idei i wolności, zarówno własnej, jak i grupowej. To także pozytywny ferment na wsi, łamiący dotychczasowe sztywne zasady i otwierający ludzi na Europę.

za miedzą

Choć realizowanie alternatywnych projektów w Europie Zachodniej może wydawać się łatwiejsze, to nadal wiele z tych działań spotyka się z podobnymi trudnościami. Pierwszym miejscem, jakie opisuje Stefan, to wzgórza na obrzeżach Barcelony, gdzie miasto wydzieliło kawałek ziemi i budynek do użytku publicznego po byłym hospicjum dla trędowatych. Ziemię podzielono na działki, które mogą być zagospodarowane przez społeczność lokalną i wykorzystywane do uprawy roślin. Celem tego projektu było stworzenie miejskiego ogrodu, w którym ludzie mogliby uczyć się, jak uprawiać warzywa i owoce na własny użytek na balkonach i tarasach swoich domów. Zebrała się tam grupa osób skupiona wokół idei permakultury (nieinwazyjnej metody uprawy roślin ogrodowych), która chciała udowodnić, że krok w stronę zrównoważonego rozwoju jak najbardziej może zostać wykonany również w miejskim otoczeniu. Początkowo społeczność ta zmagała się nie tylko z policją i lokalnymi władzami, ale również z mieszkańcami wzgórz. Jednak z czasem i oni przekonali się do projektu, gdy zobaczyli, na czym to tak naprawdę polega. Od tamtej pory zacieśniły się więzy pomiędzy dwoma wspólnotami. W rezultacie lokalne władze i mieszkańcy przyłączyli się do walki o to, by budynek został w rękach inicjatorów projektu. Jednak ciągle wielkim problemem tej społeczności są pieniądze. Jedynym źródłem dochodu jest praca ludzi, którzy tam żyją oraz przyjeżdżający goście. To, co do tej pory udało się stworzyć, pochodzi z pieniędzy uzyskanych z recyklingu lub datków. Nadzieją dla tego projektu jest przyznanie pozwolenia na oficjalną działalność, a co za tym idzie, przyznanie pewnych funduszy ze strony lokalnych władz.

EcoForest to kolejny projekt, jaki odwiedził Stefan. Jest to mała społeczność na południu Hiszpanii dążąca do stworzenia samowystarczalnej osady, gdzie ludzie mogliby żyć według zasad zrównoważonego rozwoju i prowadzić dietę wegańską, opartą na spożywaniu orzechów, ziaren, rodzynek i daktyli suszonych na słońcu, a także roślin, warzyw i owoców w stanie surowym. Ideą tej społeczności jest ograniczenie podstawowych procesów przetwórczych w szerokim tego słowa znaczeniu, takich jak gotowanie czy smażenie. W taki sposób człowiek, według inicjatorów projektu, jest w stanie zminimalizować swój wpływ na środowisko naturalne gdyż potrzeba posiadania lodówki, kuchenki i innych sprzętów gospodarstwa domowego zostaje zredukowana, a odpadki łatwo się rozkładają. EcoForest dwa razy w roku prowadzi kursy permakultury i dwuletni program kończący się dyplomem. W dniu dzisiejszym osadę tę zamieszkują na stałe tylko dwie osoby, reszta - to przyjezdni. Niemniej jednak planuje się ściągnąć w to urokliwe miejsce więcej ludzi chętnych do pozostania tu na dłużej. Obecnie mieszkańcy EcoForest'u starają się pozyskać i użyźnić ziemię, a także naprawić stary dom. Stworzono również leśny ogród w starym sadzie pomarańczowym, w którym uprawia się ziemię techniką "no dig" (bez kopania). Potrzeba jednak czasu na to, by różne odmiany drzew zaczęły dawać owoce i aby cały projekt przyniósł oczekiwane rezultaty. Tak więc inicjatorzy tego projektu wraz z wolontariuszami czekają na plony, które - mają nadzieję - uczynią to miejsce całkowicie samowystarczalnym.

Ekowioski to okazja do biesiadowania
i wspólnego tworzenia świata.

W innej części Hiszpanii Stefan zamieszkał na jakiś czas w komunie o dźwięcznej nazwie "Beneficio", która także nie jest typową ekowioską. Ludzie mieszkający w tipi i jurtach stworzyli społeczność, która sama uprawia rośliny i produkuje żywność oraz dzieli się nią przy wspólnym stole. Stali mieszkańcy prowadzą kursy, warsztaty i organizują różne imprezy. Niestety, oprócz głównej grupy mieszkańców, miejsce to przyciąga wiele przypadkowych osób, które nie zawsze wpływają pozytywnie na atmosferę osady. Dla jednych pobyt w "Beneficio" to sposób na wakacje lub ucieczkę od własnych problemów, dla innych - świadomy wybór drogi życiowej. Często te dwie postawy - jak opisuje Stefan - nie idą ze sobą w parze.

Po powrocie z Hiszpanii, w Londynie, Stefan brał udział w projektach nazwanych "urban community gardens", których celem jest szukanie alternatywnych sposobów na uprawę roślin w środowisku miejskim. Należy do nich między innymi projekt "Growing Communities", który ma w posiadaniu trzy ogrody i tworzy jedyny w Wielkiej Brytanii rynek organicznej żywności. "Green Adventure" jest kolejnym projektem opartym na permakulturze. Pod jego opieką znajdują się szklarnie w Brockwell Park, w londyńskiej dzielnicy Brixton. Jednakże to "Growing Communities" jest najbardziej zorganizowanym projektem, sponsorowanym częściowo przez samorząd lokalny, a częściowo przez przyjaciół. Dzięki temu pięć osób mogło zostać zatrudnionych przy realizacji projektu. Poza nimi większość ludzi zaangażowanych w przedsięwzięcie - to wolontariusze. Dwa razy w miesiącu organizowane są otwarte dni w dwóch ogrodach, podczas których ludzie z zewnątrz mogą uczyć się organicznej uprawy roślin i innych technik wykorzystywanych w zrównoważonym rozwoju. Jednakże według Stefana "Growing Communities" mogłoby rozwijać się o wiele prężniej, gdyby ludzie otwarli się na siebie nawzajem. Brak więzi i współpracy również pomiędzy tymi wspólnotami, jak mówi Stefan, zwalniają procesy wdrażania projektów i zmniejszają aktywność samych grup.

Wszystkie opisane powyżej projekty, zarówno w Polsce jak i za granicą, mają na celu zachęcenie ludzi ze środowisk miejskich i wiejskich do wspólnego działania i promowanie życia zdrowego, mniej szkodliwego dla środowiska. Edukacja jest jedną z najważniejszych dróg ekorozwoju, lecz potrzebuje ona czasu, aby przynieść oczekiwane rezultaty. Z drugiej strony, analizując sytuację nowych ekoosadników w Polsce i za granicą, można dopatrzyć się wielu sukcesów. Koło Grzybowa - mówi Nicole - mieszka dwójka ludzi, Peter i Eva, którzy tworzą stowarzyszenie Ziarno (należy ono także do sieci WAS). Zaskakujące jest to, że tylko dwie osoby swoim entuzjazmem potrafią oddziaływać na lokalnych rolników i dotychczas udało im się namówić wielu z nich do rolnictwa ekologicznego i agroturystyki. Innymi znanymi Nicole przykładami będą Lepkowscy na Mazurach czy inicjatywa ECEAT, odnosząca sukcesy w propagowaniu ekologicznego rolnictwa. Choć w samej Dąbrówce działalność Nicole nie wpłynęła na praktyki rolnicze w regionie, podobnie jak w Wolimierzu, to zdecydowanie obydwa te ośrodki przyczyniły się do rozwoju agroturystyki i zmiany mentalności lokalnej społeczności. Ponadto - jak dodaje Nicole - bezpośredni kontakt z ludźmi z innych krajów, jaki umożliwiamy naszym dzieciom i dzieciom ze społeczności lokalnej jest bardzo istotny dla ich dalszej edukacji. Ostatnio cała gmina gościła entuzjastycznie grupę 10 Francuzów (pierwsza delegacja zagraniczna w naszej gminie). W Hiszpanii natomiast, całym projektem Ecoforest zarządzają na stałe tylko dwie osoby, co świadczy o tym, że nie liczą się ograniczenia, a entuzjazm i zapał. W Londynie dzięki rosnącemu zainteresowaniu projektem hodowania warzyw w ogródkach "Growing Communities" aż 5 osób zostało zatrudnionych na stałe. To już coś!

Justyna Sławińska

www.ecoforest.org
www.growingcommunities.org


[ Poprzedni | Spis treści | Następny]