Fenomenalny Meander

meander

Petr Novotny, z materiałów Stowarzyszenia Arnika - Czechy

Nie trzeba szukać daleko takiego miejsca, w którym dzika, nieokiełznana przyroda będzie nas denerwować. Każdy kto ma działkę lub ogródek wie doskonale o czym mówię. Wystarczy zapomnieć się na chwilę, a tu już - chwasty przerastają słoneczniki, a pokrzywa ma wysokość bambusa. A jeszcze gorzej w makroskali. Ledwie spadnie sobie jakiś deszczyk w górach i już - połowa Polanicy Zdrój płynie z prądem rzeczki, która jeszcze przed chwilą sięgała po kostki. To po prostu nie do wytrzymania. Ale to, co wyrabia rzeka Odra koło Zabełkowa to już czysta zgroza. Ni mniej, ni więcej tylko - tak jak jej się żywnie podoba i w zależności od nastroju - zmienia kształt naszej Państwowej Granicy! I jak z taką Odrą wytrzymać?

Meander

Nazwa, o ile się nie mylę, pochodzi z greki, a rzeka Meander, o krętym i zmiennym przebiegu do dziś płynie przez dawne greckie posiadłości na zachodnim wybrzeżu obecnej Turcji. Z biegiem czasu, od tej nazwy własnej, ukuto określenie o szerszym znaczeniu oznaczające kręte koryto rzeczne, często tak zapętlone, że kartografowi drży ręka, a hydrotechnik nerwowo chwyta za pierwszą z brzegu łopatę, żeby to coś wyprostować. Kręte i nieuporządkowane! Straszne! Już to samo wywołuje dreszcze w każdym porządnym technokracie, a co dopiero gdy pomyśleć, że zmienia się samo z siebie w rytm przemijającego czasu i żywiołowych katastrof. Przyrodnikowi w to graj, rzecz jasna, ale każdy wie, że przyrodnicy to utajeni anarchiści, za nic mający Prezydenta, Premiera, Rząd, społeczny porządek, programy rozwoju żeglugi, hamburgery, Coca Colę, równe grządki w ogródku i wszędzie chcą stawiać żywopłoty zamiast plastikowych drzewek. Są równie nieuporządkowani jak przyroda, i co gorsza, w przeciwieństwie do przyrody nie bardzo dają się skopać, wyciąć, wyrównać lub wyprostować. I jeszcze tej dzikiej przyrodniczej substancji chcą bronić, żeby była równie chaotyczna i nieuporządkowana jak oni. No i stało się. Tam, gdzie zachowały się do dziś meandry - zawsze znajdziesz przyrodników, którzy będą ich bronić przed wyprostowaniem. Czy to nie straszne?

Płynna granica

Żeby dojść do brzegów Odry pomiędzy mostem w Chałupkach, a ujściem Olzy lepiej zgłosić się w strażnicy Straży Granicznej. Nie żeby od razu strzelali, ale Odra jest na tym odcinku wystarczająco płytka, by przemyt różnych substancji (głównie płynnych) między dwoma bratnimi Narodami kwitł sobie w najlepsze. Podobno niektórzy przemycają alkohole w niekonwencjonalny sposób - sami z siebie czyniąc opakowanie dla większej ich ilości. Takim to już w ogóle bystry nurt i strome brzegi nie straszne, a jeden przemytnik sforsował podobno Odrę nawet podczas 20-stopniowego mrozu... Ale zaraz - jakie strome brzegi i ostry nurt? Przecież wiemy doskonale jak wygląda Odra - rozległa rzeka, spokojnie płynąca przez rolnicze krainy, z brzegami zasłoniętymi przez wysokie wały... Nie?

Otóż nie. Nie wszędzie. Odra koło Zabełkowa wygląda zupełnie inaczej. Jej koryto zatacza wąskie, kręte łuki, podcinając brzegi i na zakolach tworząc strome kilkumetrowe skarpy. W gliniastych ścianach widnieją okrągłe dziury - to robota brzegówek i zimorodków skwapliwie wykorzystujące fakt, że w końcu można gdzieś założyć gniazdo. Wśród naniesionych żwirowych łach (też absolutny unikat w dolinie Odry!) spokojnie przekomarzaj ą się tracze rdzawoszyje na jedynym chyba stanowisku w Czechach. Tracze podróżują tędy bez paszportów, więc populacja trochę jakby wspólna - i nasza, i czeska - ale jak na razie ich gniazda znaleziono tylko u naszego południowego sąsiada.

A nad skarpami i łachami żwiru istny skarbczyk przyrody - lasy łęgowe. Tam, gdzie docierają fale corocznych zalewów rosną głównie wierzby. Niektóre młode, dopiero co wyjrzałe z kołyski nasienia, inne stare i próchniejące. Szczególnie te ostatnie wywołują nasze zainteresowanie - ostry zapach jakby przejrzałych mirabelek bez wątpienia wskazuje, że gdzieś tu gnieździ się pachnica dębowa (Osmoderma eremita). Pachnica to duży, zielonozłoty chrząszcz, tak rzadki w Europie, że trafił do załączników słynnej Dyrektywy Siedliskowej - i do tego obdarzony gwiazdką! Taka gwiazdka oznacza, że każde (powtarzam - każde) jego stanowisko musi zostać ujęte w sieci europejskich obszarów chronionych NATURA 2000. Tak też stwierdziliśmy i my - przyrodnicy i ekolodzy współpracujący nad wyznaczeniem i opisaniem obszarów "Naturowych" w dolinie Odry. Dura lex, sed lex. I włączyliśmy Meander Graniczny do zestawu propozycji. Czesi zresztą również i południowa strona Meandru jest już praktycznie zatwierdzona przez ichnie Ministerstwo Ochrony Środowiska jako stuprocentowy kandydat do Natury 2000. Nasza nie. Być może tłumaczenia Dyrektywy Siedliskowej na polski i na czeski trochę się różnią, ale w Polsce jakoś nikt z oficjeli nie dopatrzył się związku między występowaniem priorytetowego gatunku i priorytetowego typu siedliska (łęgi wierzbowo-topolowe!), a konieczności ą utworzenia obszaru NATURA 2000.

I będą kłopoty z Brukselą, oj będą, i znowu winni będą im nie ci, którzy przeoczyli oczywiste fakty wynikające z europejskiego prawa, tylko ci, którzy domagają się by je respektować (czyli jak zwykle ci, tfu, anarchiści, przyrodnicy i cykliści).

Radości i kłopoty

Ale wracając do Meandra... Poza unikalnymi dla polskiej części doliny Odry żywymi procesami geomorfologicznymi, aktywnym i (prawie) nie zaburzonym przez ingerencję człowieka procesem korytotwórczym, żwirowymi łachami i stromymi skarpami, łęgami wierzbowo-topolowymi i pachnicą dębową, co my tu jeszcze mamy, żeby się trochę poradować?

Otóż mamy jeszcze dwa typy siedlisk chronionych na mocy prawa polskiego i międzynarodowego, czyli bardzo dobrze wykształcone nizinne łąki kośne oraz łęgi wiązowo-jesionowe. Oba typy siedlisk są skwapliwie wykorzystywane przez wiele gatunków zwierząt, szczególnie płazów i bezkręgowców, a nad łąkami polatują dziesiątki kolorowych motyli. Spotkamy wśród nich kolejny gatunek z listy NATURA 2000, czyli modraszka nausitous (Mauculinea nausithous) oraz fioletowo-niebieskobłyszczącego mieniaka (Apatura iris), który wygląda jakby zaplątał się do nas wprost z dalekiego, tropikalnego lasu. Ptaki, ssaki i płazy tego obszaru nie były jeszcze szczegółowo badane, ale dane ze strony czeskiej pozwalają nam spodziewać się co najmniej kilku kolejnych gatunków z listy załącznika II Dyrektywy Siedliskowej (np. kumaka nizinnego, być może górskiego, traszki grzebieniastej i co najmniej kilku gatunków "naturowych" ptaków).

Mamy też kłopoty. Zbiorowiska roślinne nad Odrą, bez naszej zgody i chęci nawiedziło kilku egzotycznych przybyszów z dalekich krain. W łęgach i wśród wierzbowych zarośli panoszą się więc Pan Rdest Japoński (Reynoutria japonica), Pan Niecierpek z Himalajów (Impatiens glandulifera), Pani Nawłoć z Ameryki (Solidago serotina), a z drzew zamiast naszego bluszczu zwisają przepiękne festony winobluszczu pięcioklapowego (Parthenocicus quinquefolia).

Dlatego też ochrona zachowanych walorów przyrodniczych Meandra, będzie musiała być ochroną czynną. Niepożądanych przybyszów trzeba będzie stopniowo usuwać, założone w danych czasach plantacje obcych gatunków topoli powoli przekształcać na wzór zachowanych fragmentów lasów naturalnych, pozbyć się świerkowych nasadzeń i nadal kosić pełne kolorowych kwiatów i motyli łąki. Ale warto. Graniczny Meander Odry jest naprawdę zjawiskiem unikatowym.

I trochę na poważnie...

Nie przypadkiem projekt utworzenia tutaj międzynarodowego obszaru chronionego, zgłoszony przez Petera Obrdlika z WWF Auen-Institut-Rastatt zyskał akceptację i poparcie grupy roboczej V Ekologia Międzynarodowej Komisji Ochrony Odry.

meander zakręt rzeki, zakole z gr. Maiandros
(dzisiaj Menderes) nazwa krętej rzeki
w Azji Mmniejszej

Wojewódzki Konserwator Przyrody oraz władze Zabełkowa już przygotowują dokumentację do utworzenia tu Obszaru Chronionego Krajobrazu. Być może więc, dzięki współpracy przyrodników, lokalnego samorządu i organizacji ekologicznych zaświeci jeszcze słońce dla Meandra i w samym sercu rolniczego krajobrazu będziemy mieli to co przyrodnicy (i tygrysy, rzecz jasna) lubią najbardziej - 150 hektarów czystej, chaotycznej i nieuporządkowanej przyrody. Wystarczy tylko trochę dobrej woli, a nikomu nie będzie to przeszkadzać. Tylko plany zbudowania kanału Odra-Dunaj przeniosą się w jeszcze dalszą, coraz bardziej odległą i mniej realną sferę hydrotechnicznych marzeń... Słyszycie ten chichot przyrodników?

Krzysztof Świerkosz


[Poprzedni | Spis treści | Następny]