Przyjęty przez rząd i skierowany do prac w Sejmie Program dla Odry 2006 stwarza nie tylko zagrożenie dla przyrody doliny Odry, ale również groźbę marnotrawstwa środków publicznych.
Program, którego całkowity koszt wynosić ma ponad 10,5 miliarda złotych zgodnie z ustawą o finansach publicznych musiałby być przyjęty przez Sejm w drodze ustawy. Dyskusja nad odrzańskim programem jest szczególnie istotna dla przyszłości państwa i stabilności budżetu. Odra 2006, będąc pierwszym ustawowo przyjmowanym programem wieloletnim wyznaczyć bowiem może wzorce dla kolejnych inicjatyw.
Bezdyskusyjna jest oczywiście potrzeba zabezpieczenia przeciwpowodziowego, ochrony wód i przyrody. Jednak histeria wokół konieczności przyjęcia odrzańskiego programu, zręcznie wykreowana przez lobbystów, nie ma uzasadnienia.
Niezależnie od przyjęcia programu wiele działań nad Odrą jest już bowiem prowadzonych. Realizowany jest koordynowany przez Międzynarodową Komisję Ochrony Odry program poprawy czystości wód, którego koszt ocenia się na ok. 4 miliardów złotych. Z kredytu Banku Światowego finansowane jest przygotowanie strategii ochrony przeciwpowodziowej. Ponad pół miliarda złotych z budżetu państwa przeznaczono na kanały ulgi w Kędzierzynie Koźlu, Raciborzu, Opolu oraz na dokończenie polderu Buków i zbiorników Topola i Kozielno.
zaprogramowane konflikty
Program dla Odry 2006, w przypadku jego przyjęcia stanie się przyczyną szeregu konfliktów. Najbardziej rzuca się obecnie w oczy konflikt pomiędzy technokratyczną i ekologiczną wizją przyszłości rzeki. W opinii kilkunastu największych organizacji ekologicznych działających nad Odrą, które skierowały list protestacyjny do posłów, podstawa konfliktu sprowadza się do naruszania przywoływanych często w tekście zasad zrównoważonego rozwoju.
Program dla Odry 2006 ignoruje doświadczenia krajów gospodarczo rozwiniętych, gdzie w związku z przewidywanym ociepleniem globalnym, nie tylko zasoby wodne, ale również przyroda dolin rzecznych podlega szczególnej ochronie. Tymczasem odrzański program nie tylko nie uwzględnia potrzeby działań na rzecz ochrony walorów przyrodniczych Odry, ale nie jest również w stanie określić skutków planowanych inwestycji na środowisko.
Z punktu widzenia ochrony przyrody najwięcej kontrowersji budzi regulacja rzeki dla potrzeb transportu wodnego, a w szczególności budowa stopni wodnych Malczyce i Lubiąż. Realizacja powyższych inwestycji zagraża jednemu z najcenniejszych przyrodniczo obszarów w dolinie Odry. Z uwagi na występujące tu cenne biotopy oraz cenne gatunki zwierząt i roślin, w świetle Dyrektywy UE w sprawie ochrony siedlisk, dolina Odry na tym odcinku projektowanej regulacji należy do obszarów o kluczowym znaczeniu dla bioróżnorodności. Powinna ona, zdaniem autorów przygotowanego przez WWF i polskie organizacje ekologiczne Atlasu Łęgów Odry, zostać bezwarunkowo objęta ochroną w ramach europejskiej sieci obszarów przyrodniczo cennych NATURA 2000.
Wymieniane w Odrze 2006 domniemane korzyści ekologiczne związane z budową stopni wodnych w formie stworzenia lepszych warunków dla rozwoju ekosystemów są nieporozumieniem. W przygotowanej w marcu 2000 roku opinii dla Komisji Ochrony Środowiska Sejmu RP autorzy przyrodniczej części Oceny Oddziaływania na Środowisko dla Malczyc twierdzą, że budowa tego stopnia wodnego może tylko zaszkodzić, stanowiącym największą wartość przyrodniczą, lasom łęgowym w dolinie Odry. Straty jakie dla przyrody dolin rzecznych powodują stopnie wodne były głównym powodem zaniechania w latach osiemdziesiątych budowy na Renie kolejnego stopnia poniżej Iffetzheim.
Wyraźny jest również, pominięty w programie, konflikt pomiędzy ochroną przeciwpowodziową, a rozwojem żeglugi. Dla zabezpieczenia przed powodzią potrzebne są puste zbiorniki, z maksymalną pojemnością retencyjną. Natomiast żegluga zainteresowana jest utrzymywaniem napełnionych zbiorników, aby opróżniając je móc tworzyć falę na której płynąć będą barki.
drenowanie kieszeni podatnika
Na dłuższą metę najpoważniejszy może okazać się jednak konflikt interesów związany z ograniczonymi środkami posiadanymi przez państwo. Program dla Odry 2006 nie posiada bowiem solidnych podstaw ekonomicznych, w formie chociażby rzetelnej analizy wykonalności (feasibility study), koniecznej do występowania o środki zagraniczne, mające stanowić ponad 50% budżetu programu. Póki co autorzy zlecili wstępną analizę wykonalności (pre-feasibility study), która ukończona ma być dopiero pod koniec 2000 roku.
Proponowany model finansowania programu jawi się jako wysoce niepewny. Brak rozwiązania konfliktów, rzeczywistych konsultacji społecznych oraz strategicznej oceny oddziaływania na środowisko stać się może dodatkowo barierą uniemożliwiającą uzyskanie oczekiwanej pomocy Unii Europejskiej oraz międzynarodowych instytucji finansowych
Zdaniem Janusza Żelazińskiego, autora opinii o programie przygotowanej na zlecenie sejmowego Biura Studiów i Ekspertyz, program jest listą oczekiwań różnych grup interesów, hybrydą bagatelizującą konflikty, stworzoną w przeświadczeniu, że postulaty i żądania różnych środowisk uda się w nim jakoś pogodzić bądź zmarginalizować. Problem pojawi się nieuchronnie gdy nastąpi próba ograniczenia wnioskowanych kosztów. Rozwiązaniem, którego pomimo deklaracji brak w programie, mogłaby być osiągnięta w wyniku kompromisu, hierarchizacja celów programu oraz zastosowanie w finansowaniu zasady maksymalnej wydajności i unikania konfliktów.
Konstruując taki program można wziąć przykład ze Zintegrowanego Programu Renu. Umiejętnie łączy on potrzebę ochrony przeciwpowodziowej z ochroną cennych przyrodniczo terenów nadrzecznych. W zgodzie z tymi celami pozostaje również poprawa czystości wód. Czysta i bogata przyrodniczo dolina rzeki mogłaby stać się dodatkowo magnesem przyciągającym turystów z Europy Zachodniej.
Najtrudniejszy do pogodzenia z pozostałymi deklarowanymi w Odrze 2006 priorytetami jest pomysł rozwoju odrzańskiej drogi wodnej. Jednocześnie żegluga jest jedynym segmentem Programu dla Odry 2006, którego realizacja jest w całości uzależniona od przyjęcia programu. żeglugowa rozrzutność
Przeprowadzone w programie analizy ekonomiczne dotyczące nakładów i zysków związanych z rozwojem żeglugi prowadzone są przy optymistycznym założeniu uzyskania szybkich zysków z transportu wodnego. Tymczasem przyjęte w 1999 roku przez Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów Założenia polityki transportowej państwa na lata 2000 - 2015 stwierdzają wyraźnie, że nie rysują się perspektywy rozwoju śródlądowego transportu wodnego - niezbędne inwestycje są bowiem zbyt kosztowne przy ogromnych trudnościach w konkurencji z transportem lądowym.
Optymistyczne prognozy autorów Odry 2006 nie uwzględniają scenariusza upadku żeglugi odrzańskiej - wysoce prawdopodobnego o czym świadczy przykład Loary, niegdyś osi transportowej Francji. Zwolennicy odrzańskiej żeglugi nie biorą również pod uwagę przyrodniczych uwarunkowań żeglugi na Odrze. Nawet budowa dwóch planowanych stopni wodnych nie jest w stanie zapewnić ciągłości i dyspozycyjności transportu. Jak bowiem zauważają sami autorzy Programu Zasoby wodne Odry są generalnie skromne, a przepływy bardzo nierównomierne. Odra niesie tylko 25% wód niesionych przez Ren i 10% wody niesionej przez Dunaj. Sytuację żeglugi utrudniają długie okresy suszy latem, oraz zamarzanie rzek zimą. Warunki dla żeglugi mogą się jeszcze bardziej pogorszyć w wyniku prognozowanego przez klimatologów zmniejszenia opadów.
Brak jest w programie ilościowej i jakościowej analizy podmiotów zainteresowanych tą formą przewozu towarów, bez której sposób wyliczenia szacowanej, docelowej wielkości przewozów (20 mln ton w roku 2015) nie ma żadnego uzasadnienia merytorycznego. Szacowany, na pozór bardzo atrakcyjny w porównaniu z transportem kolejowym, koszt transportu wodnego nie uwzględnia wielkości nakładów jakie budżet Państwa musi ponieść na modernizację i stworzenie niezbędnej infrastruktury, tzw. modernizację drogi wodnej oraz jej późniejsze utrzymanie.
Otwarte pozostaje pytanie: czy stać nas na równoległe inwestowanie w 3 środki transportu - autostrady, kolej i drogę wodną. Już dziś transport wodny, zatrudniający znikomą część populacji kraju jest jedną z najbardziej deficytowych dziedzin gospodarki. Budowa i utrzymanie drogi wodnej z pieniędzy podatników służyć będzie jedynie wąskiej grupie interesów (firmom budownictwa wodnego i żeglugowym).
Inwestowanie przez państwo 880 mln zł w rozbudowę odrzańskiej drogi wodnej w momencie kiedy PKP dysponuje nie wykorzystanym potencjałem przewozowym na linii Śląsk - Sczecin nie wydaje się być sensowne. Pieniądze, które mają zostać wydane na żeglugę mogą bowiem pogłębić kryzys kolei.
pułapki lania wody Biorąc pod uwagę przedstawione mankamenty, a także przygotowaną przez sejmowe Biuro Studiów i Ekspertyz opinię prawną mówiącą wyraźnie o niedopuszczalności przyjęcia ustawy Programie Odra 2006 nasuwa się pytanie dlaczego tak niedopracowany program zaszedł tak wysoko? Odpowiedzi szukać należy w dotychczasowym modelu finansowania w Polsce gospodarki wodnej.
Decentralizacja procesów decyzyjnych, bez decentralizacji finansów służy organizowaniu woli ludu dla sięgnięcia po środki publiczne, którymi dysponuje centrum. Cytowane w programie poparcia deklarowane przez administrację rządową i samorządową spowodowane są nadzieją uruchomienia dodatkowych środków finansowych. Motywacja ta nie budziłaby wątpliwości, gdyby nie lekceważenie ekonomicznej zasadności podejmowanych działań.
Czytając program, oraz słuchając kuluarowych dyskusji dochodzi się do wniosku, że najważniejszy problem sprowadza się do jak najszybszego wyrwania środków z budżetu państwa. Jeśli bowiem, jak mówią autorzy Odra 2006, zaprzepaścimy szansę wielkiej powodzi 1997 roku i nie zdobędziemy środków na Odrę, wkrótce zabierze nam je Wisła - rzeka, której bliżej jest do stolicy. O skuteczności wiślanego lobbingu miałby rzekomo świadczyć fakt lansowania stopnia wodnego w Nieszawie.
Rozwiązaniem tych fałszywych dylematów może się wkrótce okazać odnoszące się do gospodarki wodnej prawodawstwo Unii Europejskiej, wskazujące na konieczność zarządzania nie tylko wodą, ale również bogactwem przyrody dolin rzecznych, a także zasobami całych dorzeczy. Potrzeba przygotowania dla całego dorzecza Odry planu zintegrowanej gospodarki wodnej wynika z tak zwanej Wodnej Dyrektywy Ramowej, która wejdzie w krajach unijnych w życie jesienią tego roku.
Tymczasem Program dla Odry 2006 koncentruje się nadal na inwestycjach hydrotechnicznych realizowanych bezpośrednio w korycie rzeki. Pomimo oczywistej potrzeby program ignoruje możliwości zapewnienia bytu mieszkańcom Nadodrza poprzez rozwój usług turystycznych i ekstensywnego rolnictwa.
W obliczu przedstawionych faktów trudno podważyć stanowisko ekologów żądające wstrzymania decyzji o przyjęciu programu do czasu przygotowania pełnej analizy wykonalności, strategicznej oceny oddziaływania na środowisko, a także przeprowadzenia szerokiej społecznej dyskusji, z udziałem między innymi organizacji pozarządowych na temat kosztów, strat i domniemanych korzyści wynikających z realizacji Programu dla Odry 2006. O ile bowiem rzeki płyną za darmo, to za ludzką ingerencję w dolinach przyjdzie nam prędzej, czy później zapłacić.