Sobota, 18 sierpnia 2001
Poczta  -  Kartki  -  Wyszukiwarka  -  Czat  -  Forum  -  Pogoda  -  Pomoc
 
Kraj Świat Gospodarka Sport Kultura Nauka Opinie Magazyn Gazeta.pl
Pomóż powodzianom!



Większość najstarszych drzewostanów Drawieńskiego Parku Narodowego ma zostać wyciętych. Park zarobi na tym miliony zł. Ekolodzy biją na alarm, że to koniec unikalnych lasów

Drawieński Park Narodowy zajmuje ok. 100 km kw. na pograniczu województw lubuskiego, zachodniopomorskiego i wielkopolskiego. Lasy to około 90 km kw., reszta to jeziora i rzeki. Lasy uznane za naturalne lub zbliżone do naturalnych, czyli takie, które mogą funkcjonować bez ingerencji człowieka, to zaledwie 17 km kw. - z tego zaledwie dwa kilometry kwadratowe znajdują się w rezerwatach.

- Takich starych lasów bukowych jest już bardzo niewiele i to jedna z najcenniejszych rzeczy, jaką park drawieński powinien chronić - mówi dr. Andrzej Jermaczek z Lubuskiego Klubu Przyrodników. W starodrzewiach bukowych i sosnowych co roku zakładają gniazda orły bieliki, rybołowy, bardzo rzadkie w Polsce kanie rude i czarne. Tam też żyją puchacze, a w dziuplach lęgną się gągoły i tracze nurogęsi. Każda ingerencja w stare lasy bukowe i sosnowe oznacza zagrożenie dla tych ptaków oraz dla wielu innych rzadkich zwierząt.

Biblią każdego parku narodowego jest plan ochrony, wskazujący najważniejsze zagrożenia dla przyrody parku i sposoby zapobiegania im. Plan ochrony na najbliższe 20 lat wypracował też DPN. Plan ten, a dokładnie jedna z jego części - tzw. operat ochrony ekosystemów leśnych - zakłada "przebudowę", czyli niemal zupełne wycięcie w ciągu najbliższych 20 lat ponad siedmiu kilometrów kwadratowych najstarszych lasów.

Dalsze 5 km kw. starych lasów bukowych ma zostać znacznie przerzedzonych. Tylko jedna piąta tych lasów ma zostać nietknięta.

W parku są też olbrzymie połacie drzewostanów sztucznych, głównie młodych lasów sosnowych posadzonych "pod linijkę". Te operat zachowuje niemal nietknięte.

Plan powstał dwa lata temu. Sprzeciwiła mu się Rada Naukowa Parku i działacze Lubuskiego Klubu Przyrodników.

Rada Naukowa Parku nakazała wykonanie tzw. syntezy, czyli dostosowanie planu ochrony lasów do planów ochrony fauny zalecających zachowanie starodrzewi bukowych, w których zakłada gniazda orzeł bielik. - Synteza przenosiła większość cięć ze starodrzewi do młodych sztucznych monokultur sosnowych. - mówi Katarzyna Woźniak, szefowa zespołu, który przygotował syntezę. - Tylko w niektórych miejscach zachowaliśmy drzewostany nienaturalne ze względu na ich wartości przyrodnicze. Np. świerk nie jest naturalnym gatunkiem, który powinien występować w DPN, ale gdzieniegdzie nie należy go wycinać, bo w znajdujących się w nim dziuplach zaczęły się gnieździć bardzo rzadkie w Polsce sowy włochatki.

Synteza została w zeszłym roku przekazana do Krajowego Zarządu Parków Narodowych. Zarząd zamiast zaopiniować syntezę i przesłać ją ministrowi ochrony środowiska, polecił dostosowanie jej do zaplanowanej "przebudowy" lasów. - Operat leśny zaopiniował pozytywnie niezależny specjalista leśnik, profesor. Park musi wycinać obce gatunki i wyżywicowane, czyli osłabione już sosny. To ma zbliżyć lasy parku do lasu naturalnego - powiedział "Gazecie" wicedyrektor Krajowego Zarządu Parków Narodowych Włodzimierz Bobrzyk.

- Jeżeli ta sosna stoi już 140 lat, a była wyżywicowana przed wojną, to po co ją ruszać. Owszem, może ona się gdzieniegdzie sypie, ale park narodowy to nie nadleśnictwo, które ma pozyskiwać drewno. Tzw. przebudowa dotyczy starodrzewi, a nie młodych lasów, które rzeczywiście trzeba przebudowywać - mówi dr. Mirosław Grzyb, członek zespołu, który przygotował syntezę planu ochrony.

Dr. Grzyb zastanawia się, dlaczego Krajowy Zarząd, choć dysponował jego negatywną recenzją dotyczącą operatu leśnego, zlecił kolejną recenzję profesorowi, specjaliście od owadów.

Ekolodzy z Lubuskiego Klubu Przyrodników twierdzą, że chodzi o pieniądze. Operat leśny przewidywał, że co roku będzie wyjeżdżać z parku ponad 20 tys. metrów sześciennych drewna (420 tys. metrów w ciągu 20 lat) - tyle, ile wycinają nadleśnictwa nastawione na pozyskiwanie drzewa.



Synteza zakładała wycięcie podobnej ilości drewna, ale głównie rachitycznych, sztucznie posadzonych sosen, których drewno nie jest tak wartościowe jak ze starych buków i sosen. Na wycince w starodrzewiach park zarobiłby - szacując po dzisiejszych cenach - 80 mln zł w ciągu 20 lat. Gdyby stosowano się do zasad syntezy, zyski byłyby o jedną trzecią mniejsze. - Być może parkowi zależy na tych pieniądzach. Parki są potwornie niedofinansowane i ledwo wiążą koniec z końcem - mówi Katarzyna Woźniak - Zresztą choć jeszcze ani synteza, ani operat nie zostały zatwierdzone, już rozpoczęto cięcia w starodrzewiach.

Adam Wajrak (16-08-01 17:39)



komentarze walutowe


Gazeta Wyborcza:  Kraj • Świat • Gospodarka • Sport • Kultura • Nauka • Opinie • Świąteczna • Magazyn • Wysokie Obcasy • Na Plażę

Serwisy:  Auto-Moto • Czas wolny • Dom i Nieruchomości • Edukacja • Film • Kobieta • Komputery • Książki • Kuchnia • Muzyka • TV • Turystyka • Zdrowie

Praca i Pieniądze:  Biznes • Giełda • Moje Pieniądze • Praca • Waluty    Ogłoszenia i Usługi:  Adresy • Bazy Danych • Ogłoszenia • Poradniki

Twój Internet:  Poczta • Kartki • Znajdź! • Katalog • Wyszukiwarka • Czat • Forum • Gry Online • Pogoda


Gazeta WyborczaCopyright © AGORA S.A.Ochrona prywatności i warunki użytkowania serwisuOgłoszenia u nasReklama u nasPomoc