Rozmowa z Michałem Bulińskim, Marcinem Wilgą i Sławkiem Zielińskim, założycielami Koła Klubu w Gdańsku
Red. Co skłoniło Was do realizacji nieco ekscentrycznego na pierwszy rzut oka pomysłu powołania w Gdańsku koła terenowego naszego Klubu? Michał. Powstanie koła w naszym mieście znajduje swoje historyczne uzasadnienie. Powiązania Ziemi Lubuskiej i Wielkopolski z Pomorzem są długie i serdeczne. Wspólne cierpienia Polaków zamieszkujących te ziemie pod zaborem pruskim oraz działania na rzecz uwolnienia od ciemiężcy przeniosły się na wspólne odczuwanie wyzwolenia otwartego zwycięskim powstaniem wielkopolskim oraz działaniami "błękitnej armii" generała Hallera. Silne wzajemne związki zarysowały się też w okresie międzywojennym w dziedzinie rozwoju badań, m. in. przyrodniczych. Badania nadmorskich i pojeziernych terenów Pomorza prowadzili naukowcy z ośrodka poznańskiego, jak np. Zygmunt Czubiński, Feliks Krawiec, Adam Wodziczko. Z ich inicjatywy zaplanowane, a następnie tworzone były, już po II wojnie, obiekty chronione (np. Słowiński Park Narodowy, Bielawskie Błoto, obiekty na Wysoczyźnie Staniszewskiej). Pozytywne oddziaływanie naukowego ośrodka poznańskiego odczuwalne jest u nas do dzisiaj. Z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza wywodzi się silna grupa przyrodników, którzy tworzyli powstający Uniwersytet Gdański. Naukowcy z Poznania prowadzili tu także ważne badania, jak np. Teofil Wojterski, Jerzy Tobolski, Waldemar Żukowski i wielu młodych pracowników UAM (mchy Pojezierza Kaszubskiego opracowała np. Hanna Rusińska).
Sławek. Niezbyt znanym aspektem wspólnoty naszych regionów jest integracja na płaszczyźnie planistycznej. Rzadko kto np. wie, że są one objęte wielkoobszarową koncepcją Zielonych Płuc Polski Północno-Zachodniej, będących istotną częścią projektu utworzenia tzw. Zielonych Płuc Europy.
Red. Ale nie są to chyba jedyne powody ?
Michał. Istotnie. Wasze prężnie działające Stowarzyszenie, niezależne od urzędów i układów, od szeregu lat przyciąga przyrodników z całego kraju, w tym również z Gdańska. Silne odczucie potrzeby istnienia w Trójmieście niezależnej organizacji zainteresowanej autentyczną ochroną przyrody, a jednocześnie myśl, aby nie wyważać otwartych przez innych drzwi, sprawiły poszukiwanie mocniejszych, formalnych więzów z Waszym Klubem.
Marcin. Dla pełniejszego zrozumienia dojrzewającej od lat potrzeby zawiązania u nas koła Klubu należy zaznaczyć, że sytuacja w gdańskiej ochronie przyrody jest daleka od normalności. Zjawiska upolitycznienia branży i skuteczne próby podporządkowania agresywnemu biznesowi, obserwowane w ostatnim dziesięcioleciu w całej Polsce, są w regionie gdańskim szczególnie nasilone. Osoby o innym spojrzeniu na przyrodę niż decydenci traktowani są przez nich jako przeciwnicy polityczni. W naszym ośrodku istnieje zjawisko represjonowania niezależnych przyrodników. Sposoby i formy są różne, od mniej do bardziej dostrzegalnych. Sprawność i skuteczność działań ochronnych nie jest najważniejsza. W doborze kadr i obsadzie kierowniczych stanowisk najbardziej liczy się lojalność. Przyjmuje ona często postać wręcz patologiczną, nierzadko karykaturalną. Priorytety ochronne ustala ten, kto ma władzę, mniej istotne są kompetencje.
Osoby represjonowane, mające świadomość, że ochrona przyrody nie może być miejscem rozgrywek politycznych oraz polem działań agresywnego biznesu, szukają moralnego wsparcia u innych osób autentycznie zaangażowanych w ochronę i znających z autopsji jej zagadnienia. Stąd między innymi chęć współpracy z Klubem.
Red. Na ile nasze Stowarzyszenie jest organizacją znaną obecnie w Gdańsku ?
Sławek. Wasza aktywność i niebanalne podejście do ochrony przyrody wywierały i wywierają duże wrażenie na środowisku przyrodniczym Gdańska, które w ocenie Stowarzyszenia jest, jak sądzę, mocno spolaryzowane od niechęci do entuzjazmu. Niemała w tym rola organizowanych przez Klub corocznych sesji naukowych oraz wydawnictw, w tym zwłaszcza "Poradnika lokalnej ochrony przyrody". Nie wszystkich przekonuje Wasza odwaga w głoszeniu nieraz trudnych tj. niepopulistycznych tez. Entuzjaści dostrzegają i doceniają fenomen Klubu w sposób lokalnie specyficzny opierając się w swej filozofii i etyce zawodowej na podobnych jak Wy wartościach nie znajdują jak dotąd w Trójmieście choćby zadowalającego zrozumienia i wsparcia władz administracyjnych, uczelni oraz co gorsza wielu lokalnych organizacji i instytucji teoretycznie proekologicznych.
Red. Sławku, posiadasz zdecydowanie najdłuższy staż członkostwa klubowego w Waszym mieście. Kiedy po raz pierwszy o nas usłyszałeś ?
Sławek. W 1994 roku. Były to początki lansowania idei tworzenia pracowni naukowych w parkach krajobrazowych w Polsce. Razem z Andrzejem Garbalewskim, jako pracownicy Zarządu Parków Krajobrazowych w Gdańsku, opublikowaliśmy w "Parkach Narodowych" artykuł na ten temat. Po jakimś czasie otrzymaliśmy ze Świebodzina propozycję zaprezentowania problemu na sesji "Nauka a ochrona przyrody". Pojechaliśmy, wróciliśmy, dołączył do nas Grześ Szmytkowski, też ówczesny pracownik Parku i tak się zaczęło.
Red. Próba sformalizowania istnienia pracowni nie powiodła się ...
Sławek. Tak właśnie było, a skutki znacie. Już wtedy traktowani byliśmy przez przełożonych jako merytoryczni i być może polityczni wrogowie. Niemniej koncepcja dotyczyła całego kraju i w innych rejonach, np. w Wielkopolsce i na Ziemi Lubuskiej, podobne pracownie powstały. Likwidacja pracowni w Gdańsku dobrze obnażyła syndrom obaw lokalnych urzędników przed wzmożonym napływem podstawowej informacji przyrodniczej, tj. o występowaniu cennych gatunków, biotopów, itp. Okazało się nagle, że strategia ochrony przyrody w województwie w żaden sposób nie nawiązuje do podejścia holistycznego, który to nurt jest obecnie jednym z filarów nowoczesnej ochrony przyrody. Potwierdziła to np. dość głośna sprawa projektu zmniejszenia rezerwatu "Lubygość" na Kaszubach, wycofanego w ostatniej chwili z Ministerstwa dzięki stwierdzeniu występowania jednego puszczańskiego gatunku owada, no i dzięki godnej uznania postawie dr Marysi Wieloch. Nawiasem mówiąc, w części projektowanej do wyłączenia zlokalizowaliśmy także największe znane w Kaszubskim Parku stanowisko chronionej zimozielonej paproci podrzenia żebrowca. A przecież wykonywana przez pracownię eksploracja terenu, a także wspaniałe efekty rozkręcającej się współpracy ze specjalistami, to było ledwie dotknięcie wierzchołka góry lodowej.
Red. Jak w takiej lokalnej sytuacji oceniacie szanse na efektywne funkcjonowanie koła terenowego w Waszym regionie ?
Sławek. O efektywne działanie zwłaszcza w początkowej fazie funkcjonowania będzie trudno. Myślę, że skupimy się w tym okresie na pracy od podstaw, stawiając zwłaszcza na dzieci i młodzież. Mamy już nawet konkretną ofertę zajęć przyrodniczych dla szkół oraz innych instytucji. Istotne będzie także pozyskiwanie do naszego grona nowych aktywnych entuzjastów. Powołanie Koła jest z jednej strony nieprzyjemnym faktem dla niektórych osób, ale to ich zmartwienie. Dla niezorientowanych stanowi pewną egzotykę tutaj nasza rola, aby wykazać i przekonać, że nie zaszło nic nienaturalnego. Dla wielu osób z kolei fakt pojawienia się Koła Lubuszan w Gdańsku to miła niespodzianka mam nadzieję, że wkrótce do nas dołączą.
Red. Prosimy o hasłowe nakreślenie planowanych kierunków działania Koła.
Sławek. Łączą się one ściśle z celami zapisanymi w statucie Klubu oraz z tym, co staraliśmy się robić w pracowni parkowej. A więc eksploracja terenowa, publikacje, inspirowanie inicjatyw twórczych oraz edukacja, zwłaszcza w szkołach. Planujemy co kwartalne spotkania dyskusyjne członków Klubu oraz dystrybucję klubowych wydawnictw.
Red. W jaki sposób ?
Sławek. Dzięki pomocy dyrekcji Gimnazjum nr 20 w Gdańsku tj. mojej Małżonki Iwony i Koleżanki Ani Mańkowskiej, będziemy najprawdopodobniej mogli umiejscowić punkt dystrybucji właśnie w tej szkole.
Red. Kontynuując, nieco przewrotnie, jakie korzyści z Waszego funkcjonowania będzie miała macierzysta jednostka w Świebodzinie?
Marcin. Myślę, że korzyści będą obopólne (nawiasem mówiąc one już od kilku lat mają miejsce). Współpraca, a w zasadzie jej sformalizowana kontynuacja, powinna zaowocować dalszą wymianą doświadczeń w zakresie ochrony przyrody (prawo ochrony, edukacja, dokumentacja, wydawnictwa itp.). Promocja przyrody obu regionów będzie działała w obie strony. Mam także nadzieję, że w przyszłości dorobimy się, podobnie jak Wy, lokalnych niezależnych tematycznych wydawnictw; jak dotąd brak takowych w regionie gdańskim.
Michał. Nie należy ukrywać, że strategicznym celem naszych działań będzie stworzenie silnego, twórczego i krytycznego lobby przyrodniczego w naszym mieście oraz niewątpliwie dalsze rozsławianie imienia Klubu w naszym regionie.