Świat jest boski, a dziewczynki nase

z Wojciechem Gąsienicą Byrcynem, dyrektorem Tatrzańskiego Parku Narodowego, rozmawia Krzysztof Smolinicki

- Czy jeździ Pan na nartach?

- Kocham je - skakałem na wszystkich skoczniach. Mam nawet jakieś tytuły mistrzowskie, niezbyt wielkie, ale mam. W mojej rodzinie są wielokrotni mistrzowie Polski w skokach. Franciszek Bachleda Gąsienica zdobył nawet brązowy medal olimpijski.

- Zna Pan góry. Czy jest w Tatrach miejsce na Olimpiadę Zimową?

- Tatry są siedemset razy mniejsze niż Alpy. Gdybyśmy zaś wzięli tylko Tatry polskie to są one nawet dwa tysiące razy mniejsze. Promotorzy olimpiady nie przekazali propozycji rozegrania zawodów w granicach Tatr ani Dyrekcji Parku, ani Radzie Naukowej, ani resortowi ochrony środowiska. Trudno jest mi odpowiedzieć na pytanie. Z posiadanych informacji, z prasowych doniesień widzę, iż w wielu przypadkach bezcenna przyroda Tatr będzie rażąco naruszona, a w niektórych rejonach wręcz zniszczona nieodwracalnie.

- Z jednej strony Rząd, Parlament popiera olimpiadę, z drugiej strony Ministerstwo Ochrony Środowiska nie ma żadnej informacji na temat skali inwestycji.

- Nasze Ministerstwo zaznaczyło, iż nie wyobraża sobie naruszania obowiązujących ustaw o ochronie przyrody. Minister stanowczo rząda wykazu planowanych inwestycji w granicach TPN i wykonania dla nich oceny oddziaływania na środowisko.

Tatry polskie są dwa tysiące razy mniejsze od Alp.Organizatorzy olimpiady zachowują się jednak arogancko. Przygotowując wnioski nie rozmawiali w jawny, czysty sposób z Parkiem Narodowym. Znane z prasy propozycje są niepokojące. Mówi się, iż zaledwie trzy dyscypliny będą rozgrywane w granicach TPN. Okazuje się jednak, że tylko w rejonie Kasprowego Wierchu będzie rozgrywanych kilka dyscyplin, przede wszystkim narciarstwo zjazdowe. Olimpiada będzie ingerować również w przyrodę w rejonie Nosala, Krokwi leżących w granicach TPN. Obok stadionu koło Krokwi, który przecież znajduje się w całości w granicach TPN, ma powstać gigantyczna hala sportowo-widowiskowa. W granicach Parku ma również znajdować się stadion biathlonowy. Tu odbywać miałyby się również niektóre dyscypliny biegowe.

Tatrzański Park Narodowy nie jest przeciwny samej idei olimpijskiej, ale jesteśmy przeciwni jakiejkolwiek dewastacji w granicach TPN i jego sąsiedztwie. Społeczeństwo jest dezinformowane. Tymczasem dla wytyczenia trasy tylko jednego biegu zjazdowego z Kasprowego Wierchu trzeba byłoby wyciąć co najmniej kilkadziesiąt hektarów lasu a teren zniwelować. Zabudowa przestrzeni na trasie Kuźnice- Hala Gąsienicowa - Kasprowy Wierch spowoduje rozdzielenie całych polskich Tatr na dwie części. Wiem też o ukrywanych wycinkach. W rejonie Nosala trasa ma być poszerzona dwu, trzykrotnie. W okolicach Kir wąskie trasy biegowe miałyby być poszerzone nawet do kilkunastu metrów. Takie poszerzenia polegać będą na wycinaniu lasu.

Propozycja wyrżnięcia dziesiątków hektarów rezerwatów jest szokująca.- Mówi Pan o fragmentacji środowiska przyrodniczego. Granica rysuje się również między społeczeństwem. Kto stoi po stronie przyrody Tatrzańskiej?

- Nie jesteśmy osamotnieni. Dążymy do tego, aby nie została zniszczona jakakolwiek cząsteczka przyrody tatrzańskiej. Nasze obawy wynikają przede wszystkim z tajności materiałów. To jest dla nas niepojęte. Wiem, że niektóre materiały mogą stanowić element gry przetargowej. Ale nie wyobrażam sobie, że z gospodarzem terenu nie jest prowadzona żadna rozmowa, a wszelkie informacje są traktowane jako tajne. Pierwszy raz przyznam się spotkałem się z podobnym zachowaniem. Jest to podstawowym błędem. Już na etapie propozycji powinny być prowadzone negocjacje.

- Jak to się dzieje gdzie indziej?

Zdjęcie - Gdzie by tu postawić skocznię ?- Wiemy, że w sąsiednim Popradzie, który również ubiega się o prawo organizowania zimowych igrzysk, specjaliści z tamtejszego Parku, którzy najlepiej się znają na przyrodzie wręcz uczestniczą w pracach. To nie ma znaczenia, że oni mają po części inne zdanie. Zwracają uwagę na najbardziej słabe punkty i czasem w ramach pewnych kontaktów, negocjacji można już w fazie propozycji inwestycji można przyczynić się do ochrony szczególnie cennych terenów. Nam zaproponowano współpracę na zasadzie: “proszę wytyczyć trasy w granicach Parku i określić miejsca, w których konkretne inwestycje będą mogły być zrealizowane”. Artykuł 36 Ustawy o Ochronie Przyrody mówi jednak, że w granicach parku narodowego budowanie, tworzenie jakichkolwiek inwestycji niesłużących parkowi nie może mieć miejsca”. Propozycja wyrżnięcia dziesiątków hektarów rezerwatów była dla nas propozycją szokującą.

- Czy zatem możliwa jest olimpiada w Tatrach?

- W przypadku przyznania Zakopanemu olimpiady, trzeba byłoby całą działalność podporządkować tej imprezie. W przypadku Kasprowego Wierchu mówi się o wycięciu tylko na jednej trasie około 28 hektarów kosodrzewiny i lasu. Pobieżne szacunki wskazują, że trzeba by było wyciąć 11 tysięcy drzew, nie mówiąc już o chronionych gatunkach roślin zielnych. Chciałem jednak zwrócić uwagę, że w tym rejonie trasa ta jest praktycznie bez śniegu. W 1993 roku, najważniejsza impreza Uniwersjady nie odbyła się ze względu na brak śniegu. Ten fakt jest do dzisiaj ukrywany. Ale olimpiada nie może się nie udać. Trasa narciarska będzie musiała być przeorana kolektorem z przepompowniami, które będą dostarczać wody. Z kolei wiadomo, że w okresie lutego nie mamy w Zakopanem wody. Mało tego, gdy w tym roku w sierpniu powstał pożar w rejonie Krzeptówki, to nie było czym go gasić. Bowiem już w sierpniu, miesiącu zwykle mokrym, brakowało wody. W lutym każdego roku zdarzają się okresy, że brakuje wody dla mieszkańców Zakopanego. Gdyby przyjechało tu na olimpiadę 200 -300 tysięcy gości, nie wyobrażam sobie, że ludzie ci mogli by się wymyć a nawet napić. Niektóre propozycje idą jeszcze dalej. Mówi się, że jeśli nie będzie wody to można wziąć ją ze Stawów Gąsienicowych.

- Prawo jest dziś głównym problemem dla organizatorów igrzysk w Tatrach. Ale pojawiają się głosy, że prawo będzie można zmienić.

- Nie wierzę, aby społeczeństwo polskie dopuściło do zniszczenia naszej świątyni przez jakąś imprezę. Czy pod kątem jednorazowej parlament polski zmieniając obowiązujące przepisy pozwoliłby zniszczyć największe bogactwo przyrodnicze Polski? Wiemy, że wielu naszych rodaków szanuje bogactwo, którego staraliśmy się strzec przez pokolenia.

- Burmistrz Zakopanego twierdzi jednak, że olimpiada przyczyni się do ochrony środowiska. Podobno znajdzie się na ten cel 15 milionów dolarów?

- Trudno jest mi komentować podobne wypowiedzi. Tylko ignoranci mogą twierdzić, że zniszczenie najbardziej cennych rezerwatów można zrekompensować sadząc dziesięciokrotnie więcej drzewek gdzieś indziej.

- Podobno ludzie chcą igrzysk. Politycy zaś chcą, żeby ludzie na nich głosowali. Jak to jest z mieszkańcami Zakopanego?

- Frekwencja w czasie referendum była mała - głosowało 38% Zakopiańczyków. Tak, że zaledwie nieco ponad dwadzieścia procent ludzi głosowało za olimpiadą, ale bez finansowego wsparcia tejże olimpiady przez mieszkańców. Tymczasem wiemy, że olimpiada zawsze kosztuje lokalne społeczności. Zdarza się, że zarządy miast spłacają nawet przez kilkadziesiąt lat zaciągnięte długi. W Zakopanym ludzie są oszukiwani. Często dzieli się 800 mln dolarów, które podobno napłyną przez liczbę mieszkańców. Jest to świadoma manipulacja ze strony organizatorów. Zwykli ludzie są oszukani, ja nie mam do nich żalu. Na szczęście coraz częściej widzą oni oszustwo nie wierzą w olimpiadę.

- Jesteście tu Państwo jedną rodziną. Zwolennicy igrzysk są Pana kuzynami.

Zdjęcie - Wszyscy się nie zmieścimy- Kiedy powstał projekt olimpiady starałem się spotkać z ludźmi, którzy mogą w tej sprawie coś więcej powiedzieć, którzy byli na rożnych olimpiadach, którzy uczestniczyli w przygotowywaniu tak wielkich imprez. Aby otrzymać olimpiadę trzeba być państwem bardzo stabilnym ekonomicznie. Jesteśmy w okresie bardzo kosztownych przemian. Drugi słabość to sprawa infrastruktury. Praktycznie nie mamy w tej chwili ani jednego obiektu na poziomie olimpijskim. Wszystkie skocznie, trasy narciarskie konieczne są do przebudowy. Nie mamy stadionów. Najważniejszy stadion krakowski, na którym odbywać miałoby się otwarcie igrzysk, w ostatnim roku ani razu nie był zalodzony. Nie mamy również odpowiednich miejsc, gdzie mogli przyjechać przedstawiciele państw, głowy koronowane, prezydenci - przecież nie będą mieszkać w szałasach.

I wreszcie trzeci element - Polska na ostatniej olimpiadzie zimowej była lepsza od Zimbabwe, ale gorsza od Jamajki. Pod względem “potęgi” olimpijskiej jesteśmy porównywalni z państwami afrykańskimi. Ci, którzy wniosek olimpijski składają po prostu nas ośmieszają. Poziom naszych sportów zimowych jest tak żenująco niski, iż gdyby Polsce przyznano olimpiadę, to nie jesteśmy w stanie do 2006 roku przygotować zawodników. Każdy kraj, który organizuje olimpiadę, czy mistrzostwa świata dba jednocześnie o to, żeby wypromować swoich zawodników. Niech Pan zauważy, że kiedy się rozmawia na ten temat to mówi się o olimpiadzie, a zapomina się o zawodnikach - przecież to zawodnicy są tym bogactwem. Tymczasem mówi się o olimpiadzie, o pieniądzach, o obiektach, o zawładnięciu częścią parku narodowego, a nie mówi się o tym, co jest najważniejsze. W ciągu 60-letniej historii polskich zimowych sportów olimpijskich zdobyliśmy w narciarstwie dwa medale, przecież to jest nic. Jeden zawodnik np. Tomba na jednej olimpiadzie zdobył trzy medale. Ja po prostu się wstydzę tych, którzy za cenę gigantycznych szkód przyrodniczych chcą pokazać światu, że my jesteśmy niczym, jeżeli chodzi o sporty zimowe.

Grosiki, które można czasem pozyskac wbrew naturze nie są warte strat.- Pana zdaniem nierealna jest organizacja u nas igrzysk olimpijskich. Burmistrz Zakopanego twierdzi, że jesteśmy na trzecim miejscu. Wydaje się, że nie ma tak na prawdę o czym rozmawiać. Spójrzmy na to inaczej - mówi się, że zgłoszenie kandydatury Zakopanego ma posłużyć promocji. Burmistrz promuje miasto, Państwa wypowiedzi z kolei promują przyrodę tatrzańską jako bogactwo naszego kraju.

- Niewątpliwie jest to pewnego rodzaju promocja. Niemniej Tatry jej nie potrzebują. W porównaniu do zeszłego roku przyjechał niemal trzysta tysięcy ludzi więcej. Myślę, że musimy ograniczyć dostępność Tatr, musimy stworzyć system, który spowoduje, że nie będzie przekraczana chłonność przyrodnicza Tatrzańskiego Parku Narodowego. Zdarzają się dni kiedy w granicach Parku przebywa do 45 tysięcy osób. To jest cztery i pół razy więcej w porównaniu do określonej przez naukowców chłonności, a więc bariery, której przekroczenie powoduje trwałe straty w przyrodzie tatrzańskiej.

- Zostawmy w spokoju nieszczęsną olimpiadę. Co dzisiaj stanowi największe zagrożenie dla przyrody tatrzańskiej?

- Niewątpliwie najgroźniejszy jest zakopiański smog. Rozbudowująca się aglomeracja zakopiańska jest w tej chwili kolejnym problemem. Powinniśmy dobrze wykorzystać jak pieniądze, które wydawane są Bóg wie na co, na zabawy olimpijskie. Konieczna jest zmiana nośników energii na tym terenie, tworzenie programów ratowania środowiska w kotlinie zakopiańskiej, która nawet w lecie zamienia się w komin. Przecież dzisiaj rano nie widać było ze stoku Gubałówki miasta, tylko jeden dym, który snuje w kierunku Poronina, Nowego Targu i Gorców.

- Mówił Pan o zagrożeniach, jakie niesie ogromna fala turystów.

Zdjęcie- Turyści odwiedzający to nie są ludzie, którzy z rozmysłem niszczą przyrodę. Ale zniszczenia są, zdarzają się i najczęściej wynikają z nieświadomości. Musimy konsekwentnie prowadzić edukację ekologiczną, co oczywiście czynimy. Współpracujemy z organizacjami ekologicznymi, także ze Związkiem Podhalan. Wydaje mi się, że wyniki tej działalności edukacyjnej są już zauważalne, choćby w lokalnych pismach. Nasze działania edukacyjne tworzą grupę ludzi w sąsiednich gminach: na Podhalu, na Spiszu, na Orawie wspierających. Tatrzański Park Narodowy. Nie jesteśmy osamotnieni.

- Czy obok edukacji ekologicznej konieczne będzie ograniczenie liczby turystów napływających do Parku?

- Niewątpliwie będziemy musieli ograniczyć penetrację Tatr. Przygotowujemy plan ochrony Parku. Liczę, że do końca bieżącego roku będzie on przyjęty. Jeżeli tylko zostanie przez ministerstwo zatwierdzony, wówczas będziemy mogli wprowadzić nawet ograniczenie dostępności. Jest ono potrzebne głównie w lipcu i w sierpniu, ponieważ w innych okresach chłonność przyrodnicza nie jest przekraczana. Latem w rejonie Morskiego Oka w ciągu dnia przebywa obecnie czasem do 15 tysięcy osób. To jest dużo za dużo zwłaszcza, że chłonność przyrodnicza tego terenu wynosi maksimum 4 tysiące.

- Jak ograniczyć napływ turystów?

Zdjęcie- Są dwa sposoby. Pierwszy to drastyczne zwiększenie cen biletów. Takie przypadki znane są z innych parków narodowych na świecie. Można również ograniczać przy wejściu liczbę osób. Tą metodę stosuje się na przykład w parku Abruzza, na wysokości Monte Cassino. Określa się liczbę gości, którzy mogą wejść w ciągu jednego dnia. W momencie przekroczenia tej liczby następuje zamknięcie parku. Myślę, że właśnie ten drugi sposób będzie u nas realizowany. Rozumiem, że takie ograniczenia mogą wyzwolić protesty, ale jesteśmy na to przygotowani i organizacyjnie jest to możliwe.

- Pana rola jest trudna. Co daje Panu siłę do działania?

- Lubię tę ziemię i jednocześnie ludzi, którzy tu mieszkają. Lubię wszystkich naszych gości, którzy tu zjeżdżają. Od pokoleń żyjemy w tym miejscu i chciałbym, aby moje dzieci żyły tu nadal. I nie boję się, że stracę posadę. Tu wszyscy znamy się od maleńkości, wiemy jak kto pracuje. Kiedy poszła plotka, że przestanę być dyrektorem parku zaraz dostałem trzy oferty pracy.

Zwolennicy olimpiady wynajęli sobie specjalistę od public relation - Japończyka, bo wiedzą, że szef komisji sprawdzającej Zakopane pochodzić będzie również z Japonii. Japończyk kupił sobie dom w Zakopanem - spodobała mu się okolica. Mówię mu, że olimpiady tutaj nie będzie - nie zgadza się. Załóżmy się więc o domy, ja daję swój, ty swój - namawiam. Boi się. Zapytałem więc dlaczego zajmuje się promocją olimpiady, jeśli nie wierzy w jej sukces. Odpowiedź była krótka - dla “dutków”.

Ale grosiki, które można czasem pozyskać wbrew naturze nie są warte strat. Niewątpliwym bogactwem tej ziemi jest jej piękna przyroda, której nie możemy niszczyć. To piękno jest prawdziwym bogactwem. Myślę, że warto się nim opiekować, warto się temu poświęcić. Tak mój dziad i ojciec mówili.

- Wracamy do korzeni. Idea olimpiad pochodzi z Grecji. Z kolei ksiądz Tischner przedstawił filozofię grecką po góralsku. W tej cieszącej się sporym powodzeniem książce występuje Pan w roli Anaksagorasa, który głosił boskość świata.

- Tak. to prawda. Świat jest boski, a... dziewcynki nase. W ciekawą postać mnie ksiądz profesor wcielił. Anaksagoras też zabiegał o swoją ideę i ciągle był wyrzucany przez mieszkańców Aten. Właściwie mnie również ciągle stąd ktoś wyrzuca. Przy czym mnie to nie boli, bo jestem świadom. Staram się pracować uczciwie i zgodnie ze swoim sumieniem i to mi daje prawdziwą siłę. Jeżeli pracuję uczciwie, zgodnie ze swoim przekonaniem, no to co mi bida zrobi, kiedy mni ni mo?