Obszar Karkonoskiego Parku Narodowego (KPN)
to wąski pas o powierzchni 5562 ha. Rezerwatem ścisłym
objętych jest zaledwie 1718 ha głównie w szczytowych partiach
gór. Na ten właśnie skrawek nakierowana jest najsilniejsza
presja lobby narciarskiego.
Podejmuje się wciąż nowe decyzje o wydzieleniach z obszarów rezerwatowych terenów pod inwestycje narciarskie. Przerywa się w ten sposób na długości całego Parku korytarze ekologiczne, zwiększa fragmentaryzację ekosystemów, a co za tym idzie - zmniejsza ich odporność na niekorzystne wpływy zewnętrzne, niszczy pierwotne zbiorowiska roślinne, wprowadza roślinność zastępczą, dewastuje zbocza i krajobraz.
Obecnie wytyczana jest nowa, dzielącą zbocze Kopy, trasa zjazdowa. Istniejąca nartostrada jest poszerzana na znacznej długości z 20 do około 40 m. Wycinany jest las pod kolejny wyciąg narciarski. Usunięty drzewostan ma ponad 150 lat. Jest to kolejny “kompromis”, za który płaci przyroda. Zgoda na
i lasu górnoreglowego pod infrastrukturę narciarską jest zbrodnią.
Zbrodnią podwójną zaś jest brak opieki ze strony pracowników Karkonoskiego Parku Narodowego nad pozostałą, nie zdewastowaną częścią Szrenicy i Kopy. Snowboardziśći i narciarze praktycznie nie mają ograniczeń w jeżdżeniu poza wyznaczonymi trasami zjazdowymi. Powoduje to liczne uszkodzenia kosodrzewiny i świerków w reglu górnym oraz uniemożliwia odnawianie się lasów i zarośli kosówki przy nartostradach - zwłaszcza na terenie rezerwatów ścisłych. W strefach penetrowanych przez narciarzy dominują zniszczone świerki, kosodrzewina i wierzby o tak zwanym pokroju narciarskim.
Zarówno narciarze jak i operatorzy ratraków nagminnie jeżdżą po pieszych szlakach turystycznych, drogach leśnych, szlakach zrywkowych, wkraczając w zimowe ostoje zwierzyny. Narciarze są hałaśliwi, jaskrawo ubrani, pozostawiają połamany sprzęt oraz śmieci. Regułą jest, że biwakują na terenie rezerwatów ścisłych, niszcząc przy tym unikalne zbiorowiska roślinne i wierzchnią warstwę gleby.
Na ostatnich wolno topniejących płatach śniegu jeździ się do późnej wiosny. Problem polega na tym, że miejsca te są położone w trudno dostępnych rejonach na znacznych wysokościach i są to zawsze rezerwaty ścisłe. Trzeba do nich iść kilkaset metrów po murawie i darni, na przykład w Śnieżnych Kotłach, Żlebie Slalomowym, na Równi pod Śnieżką i wielu innych.
Grupy zorganizowane dostają od Dyrekcji Parku pozwolenia, nierzadko ustne, na treningi narciarskie w rezerwatach ścisłych. Zazwyczaj są one obwarowane pewnymi ograniczeniami - przykładowo trenującym wolno jeździć w pasie do 15 m po obu stronach szlaku turystycznego. Ograniczenia te są jednak praktycznie zawsze łamane. Narciarzy widuje się nawet w odległości 1 km od szlaków. Grupy takie są przykładem do naśladowania dla innych amatorów białego szaleństwa.
Pozbawiony jakiejkolwiek kontroli jest ruch ratraków w strefie ochrony ścisłej. Zarówno w rejonie Szklarskiej Poręby jak i Karpacza jeżdżą one swobodnie pomiędzy schroniskami i nartostradami, niszcząc kosodrzewinę i inną roślinność w rezerwatach ścisłych. Pomimo zakazów przygotowuje się trasy zjazdowe przy niedostatecznej grubości okrywy śnieżnej. Zakazy są wydawane, lecz nie robi się nic, aby je wyegzekwować.
Dodatkowym obciążeniem
dla przyrody jest nocne przygotowywanie tras zjazdowych przez
ratraki, praca armatek śnieżnych i częste przejazdy obsługi
wyciągów skuterami śnieżnymi. Prywatnymi skuterami wozi się
za opłatą turystów.
Na obszarze Karkonoskiego Parku Narodowego realizuje się
Inwestorzy nie liczą się z wymogami ochrony przyrody. Używają ciężkiego sprzętu, śmigłowców transportowych, najtańszych technologii i materiałów budowlanych. Architektura i kolorystyka obiektów narciarskich jest typowo przemysłowa, nie harmonizuje z otoczeniem. Na budowach i wokół nich panuje wieczny bałagan, a duża część materiałów budowlanych jest rozwiewana przez wiatr, wymywana przez wodę bądź wyrzucana przez robotników.
Zarówno w rejonie
Szrenicy, Kopy jak i Złotówki ukrywa się pod warstwą darni i
kamieni stare żelbetonowe cokoły podpór lub rozbija je i
fragmenty wyrzuca do rezerwatów ścisłych. Pocięte elementy
stalowych podpór, lin, przewodów i elementów transportowych
wyciągów ukrywane są pod gałęziami, młodymi drzewami bądź
wyrzucane na teren rezerwatów.
W celu wyrównania tras narciarskich używa się materiałów wybuchowych do rozsadzania skał, również na wysokości rezerwatów ścisłych i przy ostojach zwierzyny. Nierówności na trasach zjazdowych wypełnia się żelbetonem i stalą pochodzącą z rozebranych wyciągów, gruzem budowlanym, klockami z drzew wyciętych często z rezerwatów ścisłych, trocinami czy balotami ze słomy wiązanymi plastikowymi sznurkami.
Tak zwana “modernizacja” wyciągów polega na budowie zupełnie nowych instalacji - nowych z nazwy, bo w rzeczywistości często mają one kilkanaście lat i są kupowane w państwach alpejskich po cenie zbliżonej do ceny złomu.
Obok starych wylewa się nowe żelbetonowe cokoły, stawia na nich podpory, zakłada oprzyrządowanie, buduje nowe obiekty stacyjne. Działania takie podejmowane są dlatego, że w Polsce prawo zabrania na terenie parków narodowych budowy obiektów niesłużących celom związanym z ochroną przyrody. Mówi się zatem, że wyciągi krzesełkowe chronią przyrodę, gdyż dzięki nim turyści nie rozdeptują szlaków. Oto
Właśnie dzięki wyciągom ogromna ilość turystów wwożona jest w samo serce rezerwatów ścisłych w szczytowych partiach Karkonoszy i właśnie tam rozdeptuje szlaki! Bez takiego ułatwienia większość zadowoliłaby się wycieczkami w paśmie przedgórza i regla dolnego, nie wzmagając antropopresji w szczytowych partiach gór. Narciarzom wyciągi umożliwiają zwielokrotnienie ilości zjazdów i eliminują “trudy” podchodzenia pod górę. Powoduje to ich masowy napływ, i z kolei napędza koniunkturę na budowę nowych, szerszych i dłuższych tras zjazdowych oraz nowych wyciągów - w rezerwatach ścisłych.
Przy okazji “modernizacji” zwiększa się przepustowość wyciągów, na przykład wyciąg krzesełkowy na Kopę zwiększył ilość przewożonych osób z niespełna 250 do 542 na godzinę. Innym zabiegiem jest stawianie wyciągu dostosowanego parametrami technicznymi do o wiele większej przepustowości niż w wydanym pozwoleniu, aby za kilka lat można było wystąpić o nowy “kompromis” i radykalnie zwiększyć ilość wywożonych w góry osób. Przykładem takiego działania jest wyciąg narciarski na polanie Złotówka.
Inwestycje prowadzone są
pośpiesznie i najczęściej niechlujnie. Efektem jest duża
ilość betonu rozlewanego po okolicy. Dochodzi do tego
zaśmiecanie, porzucanie narzędzi i materiałów budowlanych.
Wskutek złej organizacji pracy zimą niektóre podpory wyciągu
Złotówka I wylewano przez 3 doby, choć powinny być wylewane w
ciągu jednego dnia. Konsekwencją było nierównomierne
wiązanie cementu. Jeden z takich bloków próbowano rozkruszyć.
Kiedy to się nie powiodło, obkopano go i zepchnięto na zbocze.
W tej chwili blok ten leży przy granicy rezerwatu ścisłego.
Wiele zmian przeprowadzanych jest jedynie “na papierze”. Na przykład kilka lat temu zdemontowano starą napowietrzną linię telefoniczną z Karpacza do posterunku Straży Granicznej w Domu Śląskim. Linia ta biegła na pewnym odcinku przez rezerwat ścisły w szczytowych partiach gór. Słupy zostały pocięte i pozostawione wraz ze stalowymi i ceramicznymi elementami, druty zaś rozciągnięto na ziemi. Dziś są one prawie zupełnie zarośnięte.
Lasy w naszych górach giną nie tylko z powodu zniszczeń poczynionych przez tak zwane kwaśne deszcze. Wchodząc na teren Karkonoskiego Parku Narodowego, nie widzimy różnicy (poza tabliczkami informującymi turystów, gdzie są i czego im nie wolno robić) pomiędzy lasami gospodarczymi a lasami Parku. Przenoszone są gospodarcze schematy hodowli i uprawy na lasy ochronne. Wiele wysiłku i środków wkłada się w eliminowanie gatunków niegospodarczych, takich jak brzoza czy jarząb. W wyniku takich zabiegów przywraca się jednowiekowe monokultury świerkowe w reglu dolnym, tworząc klasyczną
według schematów XIX - wiecznej niemieckiej szkoły leśnej.
Od lat słyszymy, że działania służb Parku zmierzają do zwiększenia bioróżnorodności w lasach, jednakże są to tylko deklaracje, których efektów nie widać w terenie. Merkantylizm działań administracji leśnej widać wyraźnie choćby w sposobie prowadzenia upraw, zwłaszcza litych świerczyn. Drzewostan utrzymuje się w dużym zwarciu, co pozwala uzyskać dobre przyrosty roczne oraz surowiec o wysokiej jakości technicznej. Niestety, działania takie powodują drastyczne obniżenie naturalnej odporności drzew na szkody ze strony czynników abiotycznych. Nie wykształcają one długiej korony ani silnego systemu korzeniowego, zaś ich środek ciężkości znajduje się bardzo wysoko. Uniemożliwia się też dostęp światła, ciepła i wody opadowej do dna lasu, co bardzo niekorzystnie wpływa na procesy zachodzące w glebie i na jej powierzchni.
.Z lasów objętych najwyższą formą ochrony prawnej, rosnących w bardzo trudnych górskich warunkach, dotkniętych klęską przyrodniczą z przełomu lat 70 i 80, sprzedaje się ponad dwukrotnie więcej drewna niż z lasów gospodarczych - 3,11 m3 masy drewna wywiezionego z Parku z 1 ha powierzchni leśnej rocznie. Drewno pozyskuje się z terenów rezerwatów ścisłych, co jest jawnym łamaniem prawa!
Wywroty i złomy, choć nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa dla ludzi, są usuwane z terenu Parku, zwłaszcza jeżeli jest to drewno o wysokiej wartości opałowej. Wiadomo, że kłody takie powinno się pozostawiać ze względu na wartość przyrodniczą, choćby po to, aby odtworzyć łańcuchy pokarmowe związane z rozkładającym się drewnem oraz dla celów edukacyjnych.
Wywożenie drewna jest
przyczyną katastrofalnego stanu szlaków zrywkowych. Szlaki te
wytyczane są najkrótszymi trasami wzdłuż stoków, nie
posiadają żadnych zabezpieczeń przed wypłukiwaniem przez
wodę, używany jest na nich ciężki sprzęt, który nawet latem
jeździ z założonymi stalowymi łańcuchami na kołach. W
wyniku takiej eksploatacji szlaki bardzo szybko niszczeją, po
czym pozostawia się je samym sobie. Nie przeprowadza się
rekultywacji pokrywy glebowej, lecz wytycza w pobliżu nowe.
Prace zrywkowe często wykonuje się na szlakach turystycznych, co przyczynia się do ich dewastacji i stwarza zagrożenie dla wycieczkowiczów. Podczas zrywki uszkadza się pobliskie drzewa niekiedy do wysokości kilku metrów.
Pieniądze przyznane ze środków pomocowych na naprawę szkód spowodowanych powodzią w 1997 roku przeznaczono w większości na przebudowę dróg wywozowych, a nie na naprawę szlaków turystycznych i zabezpieczenie szlaków zrywkowych przed erozją. Natomiast drogi ucierpiały wskutek powodzi relatywnie niewiele, pozrywane były raczej na krótkich odcinkach, natomiast przebudowano je na całych długościach, przystosowując do wywozu drewna samochodami ciężarowymi o dużej ładowności.
Rocznie Karkonoski Park Narodowy odwiedza
Liczba ta jest znacznie zaniżona, gdyż oblicza się ją na podstawie ilości sprzedanych biletów wstępu na teren Parku. Przeważająca część turystów nie kupuje biletów, ponieważ jest zaledwie pięć punktów sprzedaży, a trzy z nich można bez problemu ominąć. Szlaków i dróg wchodzących na teren Parku jest kilkadziesiąt. Władze Karkonoskiego Parku Narodowego wydają pozwolenia na organizowanie imprez masowych na terenie rezerwatów ścisłych i w pobliżu ostoi zwierzyny. Instaluje się nagłośnienie, rozkłada stoiska handlowe, wwozi dużą ilość sprzętu.
Katastrofalny jest stan pieszych szlaków turystycznych. Mają one nawet po kilkanaście (sic!) metrów szerokości, także w rezerwatach ścisłych. Gleba zdarta jest na nich do skały macierzystej. Na długich odcinkach woda wyżłobiła bruzdy dochodzące miejscami do 2 m głębokości. Tymczasem szlaki wykonane przed wojną pomimo braku konserwacji, często do dziś doskonale spełniają swoja rolę.
Najbardziej narażony na wpływ człowieka jest szczyt Śnieżki. Góra jest zaśmieconna. Wokół większości schronisk w Karkonoszach panuje bałagan.. Do niedawna administratorzy obiektów wysypywali popiół, szlakę, gruz budowlany i śmieci w ich pobliżu.
Nieuregulowana jest
również gospodarka ściekami. Z dużych hoteli górskich,
zwanych zwyczajowo “schroniskami”, nieoczyszczone ścieki
odprowadzane są bezpośrednio do rezerwatów ścisłych czy na
murawy wysokogórskie. Dzieje się tak między innymi przy
największych kompleksach: Odrodzeniu, Strzesze Akademickiej i Na
Śnieżce.
Niektóre z obiektów, niestety i te nie są eksploatowane z należytą starannością, przez co nie spełniają swojej funkcji. Również podległy dyrekcji KPN Ośrodek Informacyjno - Edukacyjny “Domek Myśliwski” (choć posiada zmodernizowaną oczyszczalnię) wypuszcza ścieki do potoku Łomnica przy granicy rezerwatu ścisłego.
Nagminnie łamany jest zakaz wjazdu samochodami na teren Parku. Zakaz łamią zarówno dzierżawcy placówek handlowych i gastronomicznych z terenu Parku, jak i goście hotelowi, narciarze, taksówkarze oraz miejscowi prominenci. Osoby, które mają zezwolenia na wjazd, wydane przez dyrekcję Karkonoskiego Parku Narodowego, nie umieszczają ich w widocznym miejscu. Nie wiadomo zatem, kto posiada takie zezwolenie, a kto nie.
Niszczenie Karkonoszy spowodowane jest prowadzoną od kilkunastu lat polityką władz Parku Narodowego, rażącymi zaniedbaniami i brakiem właściwego nadzoru. W konsekwencji jest to
objęty tak wysoką formą ochrony w Polsce.
Domagamy się realizowania w praktyce, a nie tylko w wywiadach dla mediów, naturalizowania Karkonoszy oraz przywrócenia im pierwotnej dzikości. Domagamy się również konsultacji społecznych w sprawach gospodarki leśnej, jak i innych problemów dotyczących obszarów chronionych.
Na szlakach i w miejscach ogólnie dostępnych brak materiałów, które wyjaśniałyby procesy zachodzące w przyrodzie, które tłumaczyłyby, czym jest las, a czym uprawa leśna, czym są tereny dzikie i dlaczego są one cenne, czym zaś tereny przekształcone przez człowieka.
Przy wejściach do Parku straszy się ludzi zakazami, a nie ma informacji, jakie funkcje spełnia park narodowy, nie promuje się pozytywnych wzorców zachowań Ze swojej strony nadal zwracać będziemy baczną uwagę na to, co dzieje się w Karkonoszach. Wyrażamy również wolę współpracy w działaniach dotyczących obrony tych Gór.
Jarosław
Malejewski
Pracownia Karkonosze
ul. Szkolna 2
58-550 Karpacz Górny
tel. (0-75) 76 18 38 7
karkonosze@pnrwi.most.org.pl
Od Redakcji
Autor przez 6 miesięcy był strażnikiem w Karkonoskim Parku Narodowym. Prezentowany tekst przedstawia wybrane tezy Raportu Pracowni Karkonosze skierowanego do Ministra Ochrony Środowiska oraz instytucji sponsorujących KPN. W odpowiedzi dyrekcja KPN przyjęła stanowisko w którym czytamy między innymi “raport stanowi spreparowany zbiór wybranych zjawisk subiektywnie zinterpretowanych przez osoby nie znające lub nie chcące poznać faktów...” Autor zamieszczonego w “Kropli” tekstu nazwany został aktywistą skrajnie radykalnych ruchów ekologicznych znającym się na uprawie kapusty. Niestety w odpowiedzi nie ustosunkowano się do większości padających w Raporcie zarzutów.