Józefina
i pszczoły


Fot. Dominik Dobrowolski

To właśnie Kubuś Puchatek przekonał Józię, że miodek jest czymś najwspanialszym na świecie. Polubiła więc ten złocisty nektar oraz najlepsze przyjaciółki Puchatka - pszczółki. Dzięki nim nauczyła się liczyć, nie umniejszając nic barankom, współczuć kiedy zobaczyła jedną w sieci pajęczej oraz uważać kiedy przy zrywaniu kwiatka pszczółka zrobiła jej kujkę, przypłacając to życiem. Wystarczająco dużo więc mam powodów, a wymieniłem tylko te najważniejsze, żeby kilka słów o pszczołach rzec. Skorzystam przy tej okazji z literatury specjalistycznej, która jednak swoim językiem i kulturą mogłaby być wzorem dla literatury pięknej. W 1930 roku we Lwowie nakładem "Bartnika Polskiego" ukazała się książka p.t. "Pszczoła i ul" dzieło przejrzane i uzupełnione przez Kamila P. Dadant'a. Napisano w nim między innymi:

Pszczoły mogą żyć jedynie we większych gromadach, gdyż pszczoła pojedyncza, podobnie jak nowonarodzone dziecię, jest bezsilna, i skutkiem chłodu drętwieje podczas zwyczajnej nocy letniej. Dlatego dla pszczół urządził człowiek mieszkanie i nazywał je ulem. Wnętrze ula wypełnione jest woszczyną czyli plastrami, przyklejonemi do ula swą częścią górną, a rozłożonemi równolegle w odległości jeden od drugiego nieco więcej, jak 1 cm. Plastry składają się z komórek sześciobocznych. W nich pszczoły chowają swe potomstwo i do nich składają swe zapasy na zimę. Rodzina pszczela składa się: z matki, samicy zapłodnionej, której jedynem przeznaczeniem jest składanie jajek do komórek i z mnóstwa robotnic czyli samic niewykształconych, które wewnątrz ula spełniają wszelkie prace, niezbędne do dobrobytu rodziny. Latają one na pola żeby zebrać materjał do wykarmienia mieszkańców ula, t. zn. latają po miód, pyłek, wodę i kit, służący do zalepiania w ich mieszkaniu dziur i szczelin; wreszcie w pewnej porze roku zaludnienie ula zwiększa się przez pojawienie się samców czyli trutni, których ilość może wahać się między kilku dziesiątkami a kilku tysiącami. Jedynem ich przeznaczeniem jest zapłodnienie matki.

Pięknie opowiedziane jest o zdolnościach pszczół:

Jeśli pień z pszczołami postawimy w gęstym lesie, dokąd z trudnością przenikają promienie słoneczne, to one, wyleciawszy z ula, będą krążyć ponad swojem mieszkaniem, a potem, żeby ujrzeć rozsiane na polach kwiaty, wzlecą poprzez otwór, obrany w pustem listowiu. Wówczas, podobnie jak dzieci, szukające orzechów w rozmaitych miejscach, zbierają pożytek i niekiedy - nawet bez obawy zabłądzenie - oddalają się na kilka kilometrów; wreszcie, obładowawszy się, albo, gdy zauważą chmurę, zasłaniająca słońce, wprost i bez namysłu puszczają się ku swemu domowi i zawsze, nawet wtedy, gdy wiatr zwichrzy gęstwinę gałęzi, znajdą wśród masy drzew drogę do domu, tak bowiem doskonałą jest organizacja ich oczy złożonych.

I chciałbym słowo rzec o miodzie:

Głównym pokarmem pszczół jest nektar (produkt roślinny). Od czasów starożytnych Izraelitów miód uchodzi za produkt roślinny, a jeden z ich rabinów porusza następującą kwestię: Jeśli zabroniono nam używać miodu, jako pokarmu pszczół dlatego, że one są nieczyste, to jakim prawem możemy go jeść? I zaraz sam odpowiada: Dlatego, że pszczoły nie wytwarzają miodu, lecz zabierają go z roślin i kwiatów.

Wiosny, kwiatów i koszyków pełnych jabłek, czereśni i tej niecierpliwości, która wszystkim zdarza się na przednówku; nie byłoby bez pszczół. Pszczół, które choć kobiece są, to nie ma od nich lepszych kochanków. Tylko nieliczne rośliny samotniki np. brzoskwinia i winorośl mogą same zapylić się przed rozwinięciem kwiatu, inne kochają się z wiatrem, lecz cała rzesza, tych w efekcie najsmaczniejszych i najzdrowszych, czeka na pszczele pieszczoty. Ich ziarna pyłku są ciężkie i lepkie, przystosowane do przylgnięcia do owada poszukującego nektaru lub pyłku. Niby mimowolnie ziarna są przenoszone z kwiatu na kwiat i tam trafiają na znamię słupka, które też jest lepkie. I dzieje się cud. Łagiewka pyłku wnika do znamienia słupka i dalej do zalążni, gdzie w końcu obie komórki męska i żeńska łączą się i powstaje zygota zdolna zamienić się w rękach dobrej żony w ciasto ze śliwkami. Bez pszczół zatem nie byłoby paryskich cukierenek.

Wśród owadów pszczoły zapylają rośliny w ponad 95%, ponieważ występują gromadnie, lecz tego sposobu nie polecam naszemu gatunkowi. Pszczoła, na podobieństwo Boga, jest twórcą środowiska, bez niej nie byłoby rozmnażania wielu gatunków roślin, szczególnie tych , które są obcopylne i kochają się w sposób krzyżowy. Szczególnie ostatnio pszczoły przekazują nam najważniejsze informacje o stanie środowiska. Są one bowiem niezmiernie czułe na skażenie, ich śmierć jest sygnałem naszego końca.

Tymczasem Józia poprosiła mnie abym zrobił jej kromkę z miodem, więc tym słodkim i zdrowym akcentem kończę.

Dominik Dobrowolski