Pan jest pasterzem moim.
Na niczym mi nie zbywa.
Na zielonych pastwiskach
położył mnie,
nad spokojne wody mnie
prowadzi.
Duszę moją posila, prowadzi
mnie po ścieżkach prostych
dla chwały swego imienia.
A choćbym zeszedł w ciemną
dolinę śmierci,
nie będę lękać się złego, bo
Ty jesteś ze mną.
Psalm 23

full wypas

Co rusz dziwię się, że mimo wielu różnic części tego świata pasują do siebie. Nawet w mojej, pełnej zamętu głowie codzienna układanka łączy się zwykle w sensowną całość.

Samemu trudno jest. Wilki mają swe hordy, termity kopce, a owce stada. I choć myślimy o sobie pojedynczo, nasz świat tworzymy zespołowo. W stadnym odruchu: w rodzinach, w pracy, w społecznych organizacjach poszukujemy wsparcia i sensu życia, a może nawet grupowej - wyższej formy świadomości.

Będąc osamotnieni: pośród wątpliwości przemijania, wobec rozterek, wyborów i ostatecznych pytań szukamy przewodnika, pasterza. W głębi swojej istoty jesteśmy bowiem nomadami, poszukiwaczami wiecznie zielonych pastwisk, indywidualistami skrycie marzącymi o radości stadnego życia.

Gdy patrzę za siebie, widzę całą gromadę wspierających mnie istot. Gdy spojrzę do przodu dostrzegam niewiadomą, a zarazem radosną przestrzeń możliwości. Żyję wśród strumienia wydarzeń owiewanego trzepotaniem motylich skrzydeł chaosu.

I choć dostrzegam potrzebę planowania, coraz mniej martwię się co będę mówił i czynił we właściwej chwili. Z dnia na dzień staję się częścią świata. Świata, który coraz bardziej potrzebuje pasterza. Niczym stado we mgle szuka go w pojedynczości liczby mnogiej i w mnogości pojedynczych istot. Wśród idoli ego, wśród pustyni sklepowych półek, żarłocznych reklam, złudnych kodów znaczeń...

Tymczasem patrząc szerzej złudzeniem okazuje się nie tylko nasza ludzka pojedynczość, ale i osobność wobec otaczającego świata. Inteligencja przestaje być wyłączną domeną ludzi. Nawet bezwolne z pozoru owce okazują się zdolne do abstrakcyjnego myślenia. Niedawno brytyjscy naukowcy z Babraham Institute w Cambridge odkryli, że potrafią one w wyobraźni przestrzennie obracać przedmioty i rozpoznawać poznane twarze i pyski także z profilu.

Może i my nauczymy się postrzegania świata z innej perspektywy. Zamiast zbaranieć wobec zmian i szukać ucieczki w owczym pędzie, niczym czarna owca znajdująca właściwą drogę dostrzeżemy świadomość zbiorowości. I nawet pośród globalnego zgiełku meee... dialnych koncernów nie zgubimy jej.

Krzysztof Smolnicki


[ Spis treści | Następny]