Zielona Legenda

rys. Dariusz Mrożek

Trudno ujrzeć prawdziwe legendy w czarnych znakach na białym papierze. Prawdziwe, te kolorowe opowieści pisze samo życie. W działaniu spełniają się nasze sny.
Niby wiemy, że już teraz możemy zmieniać świat, że lepiej razem niż osobno. Lecz czasem tak trudno jest nam ruszyć z miejsca. Można oczywiście winić historię. Jej trudne dzieje, samotne walki i zdrady niepubliczne, czy też odwieczny zdawałoby się podział na my i oni. Tylko po co? Przecież przeszłość już odeszła, zaś przyszłość staje się realna właśnie teraz.
Żyjemy - o zgrozo - w ciekawych czasach. Umiera świat, w którym najważniejszy był zawód. Na rynku pracy coraz częściej ludzi zastępują nowoczesne technologie. Już nie tylko wizjonerzy tacy jak Profesor Jeremy Rifkin, autor książki "Koniec pracy..." dostrzegają nieuchronne zmiany. Również będący na usługach wielkiego kapitału makroekonomiści mówią o tym samym - tyle, że innymi słowami i w wąskich kręgach.
Wielkość armii bezrobotnych przekroczyła już w naszym świecie miliard. Tej mieszance wybuchowej na którą składają się frustracje, wzajemne nieufności, brak sensu życia i bezradność, wystarczyć może za zapłon byle wstrząs. Dlatego właśnie stworzenie milionom ludzi nowych szans i społecznych obowiązków w społeczeństwach pozbawionych tradycyjnego masowego zatrudnienia będzie najbardziej palącym problemem nowego stulecia. Musimy zrozumieć, że nie ma już powrotu do stabilnego trwania na etatach.
Co nas zatem czeka? Czy chaos, przemoc i kres cywilizacji? Czy oddanie pełnej władzy jakimś specjalistom i ich otumaniającym technokracjom. A może pomiędzy tymi chorymi przeciwnościami znajdziemy własną drogę? Tylko, że wtedy potrzebna jest odwaga poszukiwania. Poszukiwania czegoś co stanie się dla nas własną legendą, a nawet Legendą. Aby móc współdziałać i wyjść innym naprzeciw musimy bowiem wiedzieć co jest dla nas istotne, dokąd sami zmierzamy.
Dla mnie swego czasu wyzwaniem stała się ekologia. To było naturalne i prawdziwe. Potrzeba ratowania świata, poszukiwania zrównoważonego rozwoju: nieustającego kompromisu pomiędzy gospodarczym sukcesem, społecznym rozwojem i ochroną natury. Dzisiaj zieloni są w modzie. Mają swoje święta (choćby Dzień Ziemi, Sprzątanie Świata...), swojego świętego (a jakże - Franciszka), swoje pisma, audycje, a nawet swoje fundusze.
I wystarczy. Pewnie nadszedł już czas, aby wyjść poza to swoje. Pora na opuszczenie zielonego rezerwatu. Jeśli nie zdecydujemy się na ten ruch teraz, wkrótce nasz świat może stać się zielonym gettem. Szukajmy przyjaciół wśród innych inicjatyw i organizacji pozarządowych. Choć niektórzy, głównie ci "jeszcze" rządzący wątpią nieraz w ich siłę, to one właśnie stają się motorem zmian, atutem obywateli i społeczeństwa.
W Europie najbardziej dynamicznie rozwijającym się rynkiem pracy są właśnie organizacje pozarządowe. W takiej choćby Holandii co ósme miejsce pracy stworzone jest właśnie przez nie, organizacje przejęły w swoje ręce wiele sfer życia - choćby prowadzą 80% szkół. Bliżej nas, w Niemczech pozarządowcy skutecznie pomagają państwu i samorządom. Zaś w Ameryce, niejako już tradycyjnie, są one trzonem społeczeństwa.
W Polsce - było nie było - działa, lub działało już 45 tysięcy organizacji, z czego ponad 80% powstało po pamiętnym 1989 roku. Zajmujemy według USAID 2-gie miejsce na indeksie rozwoju organizacji pozarządowych w krajach byłego bloku komunistycznego. Dotychczasowa forma tak zwanej demokracji cieszy się, a raczej smuci coraz mniejszą akceptacją. Organizowane zwykle raz na 4 lata rytuały oddawania głosów na wybrańców interesują coraz węższe grono. W tej sytuacji społeczne organizacje działające przecież dzień w dzień napawają nas optymizmem.
Choć często działają na przekór naciskom - w poprzek standardowych opiniii i sądów. A może właśnie dlatego. W naszym nie lubiącym oficjalnych autorytetów kraju aktywność pozarządowa jest przecież szanowana od wieków. Teraz nadeszły nowe czasy. Lecz jeśli uda się nam zorganizować i działać razem możemy pomóc... - przede wszystkim sobie. Społeczeństwu w tych trudnych czasach przyda się samoorganizacja, zaś obywatelom potrzebne są nie tylko środki do przetrwania, ale i sens życia.
Znaleźć go można wśród innych z pozoru ludzi. Nawet jeśli połączy nas tylko wspólne zainteresowanie, czy bieżący problem. Ważne, że działamy razem, że ruszyliśmy z miejsca. W bezruchu bowiem czai się nie tylko przynależna nam śmierć, ale i pośmiertna niepamięć.
Cóż - tak, czy inaczej tylko zieleń zdaje się być wieczna, na nowo odżywająca jak przydeptana niegdyś trawa. Zielona, bo nie zrobiona na szaro. Zielona, bo mająca zielone pojęcie. Zielona - taka nie do podrobienia - bo tylko zieleń świeci i tylko ona za życia potrafi zamienić energię w ciało. W jej niedojrzałości skrywa się pierwotna moc.
Ale oprócz zieleni są i inne kolory tęczy. Są ludzie poszukujący i potrzebujący, są wojny, kłamstwa i zdrady, ale jest też dłoń przyjaciela, taniec, czuły dotyk, sens słów szeptanych o świcie, zapach kwiatu, powiew biegu i... uśmiech dziecka. I o tym właśnie warto pamiętać. By nie dać zrobić w balona. Choćby i nawet zielonego.

Krzysztof Smolnicki


[Spis treści | Następny]