Biedak w hipermarkecie


rys. Dariusz Mrożek

Gdy ktoś, nie bardzo nawet zamożny, ale jednak nie żebrak jeszcze, ma kilka groszy po opłaceniu rachunków, podatków, itp. czarnych dziur budżetowych - zazwyczaj idzie na zakupy. Najczęściej do pobliskiego hipermarketu. I tam... zostaje zbombardowany promocjami, okazjami, obniżkami. Zostaje oślepiony Wyjątkowymi Możliwościami za Niezwykle Korzystną Cenę - jeśli tylko wyjmie z portfela swoich kilka groszy i zostawi je w hipermarketowej kasie. Uświadamia się naszemu bohaterowi siłę jego pieniędzy, zapewnia, że jest Klientem Wyjątkowym - i zaczyna on wierzyć w siebie: jak nie ma chwilowo gotówki, to się dopożyczy! Oczywiście spod ziemi wyrasta usłużny bankier z długoterminowym kredytem i niską ratą miesięczną.
W taki oto sposób ludzie niezbyt zamożni i niezbyt gospodarni w jednym stają się niewolnikami usłużnych bankierów i celem strategicznym speców od marketingu. W dodatku w głos wrzeszczą ze szczęścia doznawanego i pokazują swoje nabytki znajomym: mogą czuć się nie słabsi, nie gorzej uzbrojeni w codziennej walce o byt. Zarabia bankier, zarabiają producenci, rośnie popyt, jest wzrost gospodarczy, cieszą się uczeni faceci od wskaźników makroekonomicznych - aż staje się, co stać się musiało: kredyty trzeba spłacać. I rzesze naszych szaraków są rozszarpywane w majestacie prawa przez armię spragnionych sukcesu windykatorów...
"Syndrom biedaka w hipermarkiecie" to właśnie złudne przekonanie, że wszystko, co swym ofiarom podsuwają sprytni marketingowcy jest w zasięgu rąk i portfeli. Efektem bywa konsumpcja grubo ponad rzeczywiste możliwości, a następnie nacisk na płace, wybór populistów na ważne stanowiska, festiwal rozdawnictwa i nieunikniona klapa. Dziwnym trafem sprytni marketingowcy zawsze uchodzą z tego cało i nie bywają kojarzeni z maszynerią frustracji i pazerności, którą sami napędzają.
I toczy się dalej światek urządzony przez cwaniaków dla naiwnych. Taki, w którym wychowuje się nie człowieka, ale wzorowego konsumenta. Gdzie reklamy wprawdzie drażnią dorosłych, ale tym silniej uzależniają dzieci.
Czy będziemy mieli odwagę zatrzymać ten mechanizm, paradując w ubraniu może nie najmodniejszym, ale takim, na które nas rzeczywiście stać, wstrzymując się od ulegania kolejnym Wyjątkowym Okazjom, w nos śmiejąc się żądnym zysku za wszelką cenę chciwcom, ucząc nasze dzieci tej samej odporności psychicznej - czy znów na kuszeniu konsumpcjonizmem pożywią się pogromcy długów?

Włodzimierz H. Zylbertal


[Poprzedni | Spis treści | Następny]