Wrocław, 25 maja 2006
"Nasz Kajtek"
Nazwaliśmy go Kajtek. To młody bocian. Kiedy się u nas zjawił, nie potrafił jeszcze dobrze latać. Jest nadal trochę nieufny, ale kiedy jest głodny można podejść do niego bardzo blisko. Na początku dokarmialiśmy bociana kiełbaską dla psów i resztkami z obiadu. Teraz jadłospis jego się powiększył. Nasz bociek je odpadki z ryb, które przed połknięciem moczy sobie w wiaderku z wodą. Lubi także jajko ze skorupka, dżdżownice, mięso z kurczaka i biały ser. Jednorazowo je bardzo niewiele ale robi to często. W dokarmianiu Kajtka pomaga nam właściciel hrubieszowskiej masarni.
Kajtek bardzo lubi ćwiczyć latanie z kaczkami. Biega wtedy po podwórku, macha skrzydłami i usilnie podskakuje. Kiedy pierwszy raz próbował latać, miał problemy z wylądowaniem na podwórku. Wylądował na dachu mieszkania sąsiada, z którego spadł. Nic mu się nie stało. Dziadzio przyniósł go na rękach na podwórko. Innym razem, gdy spotkała go taka przygoda, poszedł pod płot i czekał, żeby go wypuścić.
Ostatnio Kajtek lata coraz lepiej i dłużej. Jego lot jest pewniejszy. Stale już ląduje na podwórku. Dziadzio przygotował dla Kajtka osobne miejsce na nocleg w oborze. Ma tam też pod dostatkiem wody i jedzenia.
Wszyscy polubiliśmy naszego boćka. Przywiązaliśmy się do niego i postanowiliśmy się nim zaopiekować aż do wiosny.
Grześ Góra, Wojtek Rower, Przemek Góra
uczniowie Szkoły Podstawowej w Mieninach
Specjalne podziękowania od wszystkich bocianich przyjaciół
dla Pana Stanisława Kurantowicza, właściciela hrubieszowskiej masarni
za pomoc w dokarmianiu naszego Kajtka